http://au-revoir-kai.blog.onet.pl/
Jesień wraca; Last nite, niemrawe dźwięki pianina jakby zatopione w deszczu, Hazu zaczyna śpiewać; mija prawie rok od piątego dnia jesieni, kładę się do łóżka o 5:45, ukołysana w rytm Tainted world i zaczynam na nowo, odcinając czerwoną wstążkę z mojej dłoni.
Czuję się cholernie zagubiona w tym świecie. Świecie brudu i fałszu, który przepełnił i mnie samą. Czuję się zagubiona we własnym pokoju, we własnym łóżku, wyglądając przez własne okno. A najbardziej czuję się zagubiona sama w sobie. Dusza tu nie pasuje, wciąż kłóci się z umysłem, tworząc bojaźliwą, przerażoną otaczającym ją światem istotę. Jestem tylko człowiekiem i, jak każdemu człowiekowi, dane mi jest cierpieć i odczuwać radość. Ale.. czuję się skazana na obojętność, na zawiśnięcie pomiędzy euforią a rozpaczą. I, jako dusza, jako serce, wiem, że tak nie powinno być i że trzeba to pokonać, Ale umysł stąpa twardo po ziemi. Bo tutaj wszystko jest mi obojętne. To smutne, tak myślę, kiedy umysł przejmuje kontrolę nad duszą. Do cholery, Kai, Bóg cię stworzył, na tej cudownej ziemi, dał rozum, a ja mam to gdzieś. Zadziwiające, jak nie doceniamy życia, wróć. Jak ja nie doceniam niczego, co mam. Nie wiem, po co Bóg dał mi ten cholerny mózg, tę wolną wolę... wolałabym wierzyć, że teraz mówi dusza nie umysł, wolałabym zabić mózg, żeby została ona sama. Ale przecież nawet w to nie wierzę. W nic nie wierzę, choć bardzo bym chciała. Bo skoro stworzyła mnie Istota Najwyższa ze wszystkiego czego można i czego nie można sobie wyobrazić, to naprawdę mnie zaszczyt w dupę kopnął, a ja.. idę dalej, jak gdyby nigdy nic. Ale ten kopniak pozostawił wielkiego siniaka, przez którego to coś mówi, że trzeba chcieć i trzeba wierzyć. Bo ja bardzo chciałabym uwierzyć, że nie piszę tego na marne i że nadzieja, że kiedyś uwierzę nie będzie wielkim zawodem. Chciałabym uwierzyć, że tam.. że tam gdzieś naprawdę Jesteś. Chciałabym, żebyś zwyczajnie posłuchał mojej wieczornej modlitwy jak kiedyś, kiedy jeszcze Byłeś. Bo Ty jako Jedyny słuchałeś wszystkiego i nie przerywałeś mi, mogłam powiedzieć, co chcę. I wierzyłam, że słyszysz, a Ty słyszałeś. Teraz chciałabym wierzyć, że jesteś, chciałabym, żebyś w ogóle Był.
Ale przecież wierzę.
Tylko mózg nie chce dopuścić tego do świadomości, patrzy na wszystko ślepym wzrokiem, choć przekonałam się, że mój zielony nie zawsze będzie takim samym zielonym dla kogoś innego. Na wszystko patrzę tak.. sucho. Przestałam patrzeć duszą, bo dusza oślepła razem z sercem. Teraz potrzebuję tylko przeszczepu rogówki, aby mogło patrzeć dalej. Rogówki kogoś, kto patrzy na świat inaczej. Kogoś, którego dusza przebija się przez umysł i dominuje. Kogoś, kto poprowadzi mnie za rękę przez świat i pozwoli uwierzyć, że na końcu ktoś czeka. I nigdy nie odchodzi.
Don't stop me. Because it's got to be done...
I kiedy myślałam, że zniknęłaś, we śnie rozmawiam z Tobą przez telefon, upajając się każdą minutą Twojego głosu, choć jakby z obawą, że za chwilę się rozłączysz. Przecież my nawet nigdy nie rozmawiałyśmy przez telefon.. nigdy nie zadzwoniłaś. Nigdy nie odebrałaś. Dlaczego wciąż wracasz?!