Zdjęcie rozmazane i niewyraźnie, ale je lubię.
Streszczając ostatnie dni~
Niedziela, 13.06- Koncert Gothiki
Oczywiście się spóźniłam, bo uczyłam się tej cholernej matmy. Ale poprawiłam! XD Tak jakby.. postawiła mi tę ocenę chyba z litości xd Stwierdziła, że nijak mi z ocen nie wychodzi ale JESTEM ZDOLA. Hmm.
No więc, dotarłam pod klub po 19 ale wszystko opóźniło się o dobre 1,5h.
Było niesamowicie i dawno się tak dobrze nie bawiłam. Andro złapał mnie raz za rękę i ją uścisnął, w ogóle ciągle można go było za rękę trzymać ^ ^ Drapałam go jak kotka za uszkiem i głaskałam po poliku jak parki przed całowaniem XDD Ale jak się spocił, God. Mógłby coś innego przywdziać, a nie jakiś nazistowski płaszcz. Stwierdził, że jesteśmy jeszcze bardzo młode, a jutro mamy szkołę i wołał 'Go home! Go home!' XD Po każdej piosence dziękował 'Uarsauie'. Było jeszcze "dobra dobra' i 'this is na zdrowie' kiedy podnosił piwo XD Zaczął wyciągać publikę na scenie, w końcu kilkanaście osób tańczyło i skakało razem z Gothiką ramię w ramię
pacz filmik! Na 0:35 czy coś takiego strzelam sobie fotę z Andro XDDD podobno się uśmiechnął. XD
http://www.youtube.com/watch?v=fM0ke7mhkS8
Andro miał porozpinane suwaki i zastanawiałam się, czy to celowe O.o chyba tak. Klimatyzacja. XD
Yoshiego zgłaskałam bo 'umięśnionym brzuszku kulturysty' XD Jak któregoś razu wystawiałyśmy ręce, kiedy podchodził..to mnie ugryzł. Hm. Miałam obślinioną całą dłoń i ślad przez kilka h XDDD Myślałam, że pandy są roślinożerne..no ale nieważne. W sumie to mi się nawet niedobrze zrobiło i miałam odruchy wymiotne, jak na to popatrzyłam. Trauma z dzieciństwa. XD
Niech żałują Ci, co nie byli! Szkoda, że nie było Nezuma, ale dostanie autograf. Jak go brałam, chciałam jeszcze zYoshim pogadać ale TAK mnie zatkało, że wolałam się zamknąć T____T no języka mi zabrakło w ogóle! Ale wstyd T______________T Ale zacieszał kochanieeeeee~
16.06- 'Koncert Metalliki'
Ogólem to dzień bardzo miło spędzony razem z Shi (i nawalonym fanem, pozro <3) Ciekawa jestem, ile było osób.. ciągle szli i szli. I szli. A potem jeszcze szli i dochodzili. XD Były takie tłumy, że ledwo tramwaje przejeżdżały. McDonald i piknik! Poprawił mi się humor, bo w domu pokłóciłam się ze wszystkimi i po prostu wyszłam. Nikt nawet nie wiedział gdzie, nikt nawet nie zadzwonił. W autobusie jakiś facet zaczął się na mnie gapić a potem oblizywać O.o myślałam, że stamtąd ucieknę. Potem wysiadł na moim przystanku i za mną szedł przez jakiś czas, a ja się bałam jak cholera O.o Chcę ochroniarza. Najlepiej Mikaru. Albo Satsukiego, o! Takiego, który zawsze będzie obok, ponarzeka ze mną na głupotę niektórych ludzi, podyskutuje na temat problemów na świecie, przytuli kiedy będzie trzeba i będzie śpiewać na dobranoc. Oho. Rozmiękłam.
Mam wyniki egzaminu, ale nie ma się czym chwalić- więc chwalić się nie będę, o. Zawaliłam, co tu więcej mówić... mogłabym się chociaż skupić, ale nie. Spieprzyłam. No nic, nie jest jeszcze tak tragicznie, gdzieś się dostanę ^ ^ przynajmniej mam taką nadzieję, huh
A tak filozoficznie to... Chciałabym chcieć. Chciałabym, żeby mi zależało na ludziach, na szkole, na tym, co się dzieje wokół. Żebym nie musiała sobie wmawiać uczuć, żebym zrozumiała jeszcze wiele rzeczy i żebym miała serce. Takie, które potrafi pokochać i jest bezinteresowne. Nie chcę tego egoizmu! A jednak jest. Chcę współczuć i być empatyczna. Ale nie jestem. Nijak, nijak nie jestem, mam wszystko i wszystkich gdzieś, chociaż mam plany, marzenia, przyjaciół, to ogólenie nie czuję, że żyję w 100%. Za dużo we mnie obojętności. Chcę czuć, do jasnej cholery, czuć tę pieprzoną radość, kiedy inni też się cieszą. Nie okazyjnie. Codziennie. Bez przymusu. Wszystko jest dla mnie takie samo. Jedna wielka, ciągnąca się breja.
A jednak jest kilka wyjątków, które przekonują mnie, że nie jestem jaka nieczuła. Chociażby rodzina. Jak by mi się nie narazili, jak by mnie nie traktowali, winę zawsze czuję w sobie, nawet, gdy jej nie ma.
W ciągu ostatnich kilku dni zrozumiałam wiele rzeczy co do tamtego uczucia. Ale teraz przeminęło. Tyle razy wchodziłam do tej rzeki... w końcu z niej wyszłam. Przez jakiś czas będę się jeszcze suszyć, ale jestem na dobrej drodze. Ten rozdział książki przerobiłam bardzo dokładnie, kontemplując każde, choćby małe, wydarzenie. Tak naprawdę wszystko dzieje się w naszych głowach. Serio? Niee, nie chcę w to wierzyć! Chcę miłości z filmu albo z bajki i.. i wiem, że taka jest tylko w marzeniach. A może trzeba wierzyć? Plotę bez sensu. Ale to dobry znak, znaczy, że jestem sobą!
'A, ja myślę, ze panowie
duża by już mogli mieć,
ino oni nie chcom chcieć!
Jakoś to będzie. Życie mnie nauczyło, że nie zrozumiem wszystkiego od razu, ale codziennie uczę się czegoś nowego. I czuję to. Dlatego ważne, żeby przeżywać każdy dzień, jakby miał być ostatnim. To zabrzmiało poważnie, ale muszę w końcu zacząć doceniać to, co mam. I zaakceptować życie takim, jakim jest.
Kto zaśpiewa mi jakąś piosenkę Rentrer en Soi? T___T chcę umieć śpiewać! T___T
i postanowiłam, że trzeba spełniać te marzenia, o. Jutro/pojutrze zamawiam gitarę i bierzemy się z Shi do roboty, nie ma bata. Koniec lenistwa!
Pora zacząć
W A K A C J E ~
Nezum, nie lubię się rozklejać, ale tak cholernie tęsknię... chcę Cię mieć obok! I żalić Ci się na oceny, męczyć Rentrerami, wspominać dawne czasy i marzyć, jak to kiedyś będzie... jak już będziemy sławne, nie?
Kocham i dziękuję.
Black Berry yeah!!