Aleks chwycił za ramię swojego podwładnego i również opuścił pomieszczenie. Paulina pobiegła tuż za nim, zostawiając Ulę i Marka samych.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaa! Udało się !! Marek!! Nie wierzę!!
- Tak, teraz nikt już nam nie będzie przeszkadzał. Pozbyliśmy się Aleksa na dobre i to dzięki Tobie. Chodź, niech Cię przytulę.
Ula rzuciła się Markowi w ramiona, na co weszła Paulina.
- Marek?! Co to ma znaczyć?! Nie za dużo tych poufałości?!
- Paula, no...musiałem pogratulować zwyciężczyni. Nie cieszysz się?
- Nie. Proszę mi wybaczyć - skierowała wzrok na Ulę - ale nie mam w zwyczaju cieszyć się z powodu niepowodzeń własnego brata.
- Tak...rozumiem... - wyjąknęła Ula.
- Jadę do Violetty. Nie wiem co się z nią dzieje, już drugi dzień nie pojawia się w pracy. O której będziesz w domu? Chcę zaprosić rodziców na kolację.
- Zaraz...a od kiedy Ty tak troszczysz się o Violę?
- Jest moją protegowaną i nie chcę się za nią wstydzić. Wystarczy? - oburzyła się Paulina.
- Rozumiem...W każdym razie nie czekaj na mnie. Zostaję dziś dłużej w firmie.
- Przepraszam, to ja....nie będę przeszkadzać. Do widzenia. - Ula, nie chcąc być świadkiem wiszącej w powietrzu kłótni, wymknęła się z gabinetu.
- No tak. Znów zamierzasz wykręcać się zebraniem? Marek. Ja powoli tracę cierpliwość i moje zaufanie do Ciebie maleje z dnia na dzień.
- Kochanie, uspokój się. Wiesz przecież, że nie chcę zawieść ojca.
- Oczywiście. Tylko co Ty robisz całymi dniami, że nie zdążasz i musisz tracić noce?! Znowu wszystko moim kosztem. Kiedy ostatnio mnie gdzieś zabrałeś?! Nie przypominam sobie nawet, byśmy na spokojnie, choć przez chwilę byli ze sobą. Marek! Nie chcę, by cokolwiek nas rozdzieliło!
- Paulina...kochanie...
- Nie. Nie chcę słuchać Twojego wytłumaczenia. Do zobaczenia w domu.
Pretensjonalność Pauliny zbytnio nie przejęła Marka. Miał inne plany i czuł w związku z tym jakieś dziwne podniecenie. Stał jeszcze przez chwilę nieruchomo w swoim gabinecie, uśmiechając się do siebie. Po chwili zorientował się, że Ula przecież opuściła już firmę. Wziął więc płaszcz, teczkę i pobiegł do wyjścia. W drodze do Rysiowa, zatelefonował w pewne bardzo wytworne miejsce...
Ula, wsiadając do samochodu, upewniła się, że nikt z rodziny ich nie podgląda. Wolała tę bliższą znajomość zachować narazie w tajemnicy i nie niepokoić ojca.
- To...Gdzie mnie zabierasz? - spytała, siedząc już w fotelu pasażera.
- Niespodzianka, ale gwarantuję, że będziemy mogli o wszystkim zapomnieć i zrelaksować się.
- Okej...Marek...A Ty jesteś pewien?
- Czego?
- Tego,...że....chcesz być ze mną...To znaczy tutaj, dzisiaj.
- Tak. Jestem pewien. Ula..w ogóle co to za pytanie...
< Dzisiaj niespodzianka, a jutro? Co jutro? Co potem? Ach...Czy tak będzie zawsze??>
- Ula...Ula? Znowu gdzieś mi znikasz.
- Ja? Nie, skąd. Jestem tu. Jestem - szczęśliwa.
Telefon nie dzwonił, nikt nie przeszkadzał...Nie czuli na sobie oddechu Pauliny...Było idealnie. A dopełnieniem tego IDEALNIE był wyłaniający się zza drzew, holet Sheraton, do którego zmierzali. Ula nie kryła zaskoczenia. Marek chwycił ją za rękę i zaprosił do środka. Tym razem nie musieli obawiać się ani Bartka, ani obsesyjnie zazdrosnej narzeczonej (chyba), ani Violi, ani nikogo, kto mógłby w jakiś sposób zepsuć im ten wieczór. Serce waliło Uli jak młot, ale Markowi chyba jeszcze bardziej, bo sam, w głębi duszy zadawał sobie pytanie, CO TAK WŁAŚCIWIE ROBI?
Winda zawiozła ich na 7 piętro. <Siedem..S I E D E M...To chyba szczęśliwa liczba. Ciekawe co takiego mi,yy..NAM przyniesie...> Na samym końcu korytarza znajdował się ich apartament. Boy hotelowy otworzył im drzwi, a na klamce wywiesił plakietkę z napisem: NIE PRZESZKADZAĆ. Wnętrze było nieziemsko piękne. Wszystko lśniło, błyszczało i zachwycało swoim dostojeństwem. Na środku stało wielkie wiktoriańskie łoże, wyglądem przypominające to z "Przeminęło z wiatrem". Po obu jego stronach stały oczywiście nocne stoliczki, a po prawej piękna, antyczna toaletka. Klimat jak z bajki. Przy łożu stał srebrny wózek na kółkach, na którym umieszczone były wszelkiego rodzaju potrawy i napoje. Pod oknem czekał na nich piękne zastawiony i udekorowany stoliczek dla dwojga.
- Czego się napijesz?
- Marek...Jesteś pewien, że znajdujemy się we właściwym miejscu? Tu jest pięknie...:)
- Chcesz, żebym Cię uszczypnął? :P
- Marek...
- Tak Ula, to właśnie tu chcę świętować z Tobą odniesiony sukces. Czy zechcesz mi towarzyszyć?
Ula spojrzała na niego , uśmiechając się od ucha do ucha - Z miłą chęcią. - odpowiedziałą i zasiadła do stolika.
Inni zdjęcia: Prawie Palenica. ezekh114Na tyłach. ezekh114... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24