Ja i Kupciuś z zeszłorocznego spaceru - przełom lutego i marca. Albo mi się wydaje albo on w tym roku jest jeszcze wyższy, bo na tym zdjęciu aż tak bardzo nie rzuca się w oczy róznica naszego wzrostu.
Chciałam Wam oznajmić, że mój koń był dzisiaj przecudowny, jeszcze z miesiąc temu nie powiedziałambym , że będzie chodził aż tak zadowalająco. Zrobiłam dzisiaj wszystko, co chciałam bez większego wysiłku - ustępowania, ciągi, galopy - każdy ruch pod kontrolą. Przepuszczalny, elastyczny, mięciutki, baaaaajka. Tak mi się jeździło, że aż zsiadłam w nagrodę po jakiś 30 minutach i wyrzuciłam go na chwilę, żeby sobie połaził i się wytarzał. Poza tym zostaliśmy wybrani do przetestowania nowego produktu Hipovetu, który ma wejść dopiero na rynek ( nazwa niestety wyleciała mi z głowy, ale jutro spojrzę). Pierwsze wrażenie baaaardzo przyjemne, zapach boski, pachniało mi przez calutką jazdę, rozczesywanie świetne i efekt połysku, niestety nieco nierównomierny, ale to może wina pompki, ciakawe czy efekt będzie widoczny, i grzywa i ogon będą rozczesywalne tak długo jak po supersheenie Veredusa. Zobaczymy. Powiem Wam jeszcze, że mój koń został dzisiaj nazwany chudzielcem , w sumie słusznie, ale nie było to miłe.
Żeby jednak sytuacja nie przedstawiała się zbyt kolorowo Heniek postanowił się dziś na mnie rzucić jak przechodziłam obok jego boksu. Dobrze , że zdążyłam odwrócić głowę. Złapał mnie za ramię, ugryzł. Oczywiście nerwowo nie wytrzymałam i musiałam mu oddać. Sęk w tym, że on nie ma śladów walki, a ja mam pamiątkę po spotkaniu. Boli mnie cały mięsień, ale raczej od silnego uderzenia niż od samej rany, więc przeżyję jakoś. Właśnie na tekie pomysły wpadają konie, które się nudzą już dłuższy czas. Dobra - koniec marudzenia, idę sprzątać, a poźniej lecę z psem do fryzjera.