Dla odmiany z Tosią.
Dzisiejszy trening to zdecydowanie najlepszy ze wszystkich czterech, jakie dotychczas mieliśmy. W końcy Kadet zaczął się bardziej pilnować łydki niż ręki, wszedł na kontakt, ale był przy tym bardzo lekki. Do naszych nieskomplikowanych ćwiczeń na wyprostowanie go dałaczyłyśmy dzisiaj ustępowania i powiem szczerze, że był naprawdę prosty. Zsanim wrócimy do ambitniejszych ćwieczeń ta sama praca czeka nas w galopie. Dzisiaj większość jazdy miałam go pod stuprocentową kontrolą, nie wiózł mnie , moje tempo , mój rytm. Wszystko było moje, a wierzcie mi, że mój koń potrafi wozić w stępie, więc idziemy do przodu. Myślę, że będzie lepiej i lepiej, za tydzień kolejny trening, mamcia potrafi jednak działąć cuda. Chyba muszę też częściej zabierać moja mamę ze sobą, bo ma dobry wpływ na Kadetowe fluidy i oczywiście muszę wspomnieć , żę nie udało mi się dzisiaj jej namówić,żeby wsiadła:(
A jutro wyjeżdża na zawody padokowa miłość Kupciusia, więc pewnie będzie chłopak smutny, miejmy nadzieję, że po zawodach do nas wróci.
No po drodze trzeba będzie jeszcze napisać maturę co mnie lekko przeraża, ale naładowana pozytywną Kupciusiowo- treningową energią mam nadzieję, że sobie poradzę. W życiu trzeba być jak Ronaldo - pewnym siebie!A co