Taki zły ciąg, bo wyprzedziliśmy przód zadem, ale co tam, to moja wina , nie konia.
A wstawiam je z dwóch powodów.
Po pierwsze - bardzo je lubię. Po drugie - świetnie oddaje dzisiejszą moją jazdę. Zrobiliśmy bowiem chyba z pięćdziesiąt lotnych, ale K. wciąż podrzuca zadem, i wiem , że nie powinnam Mu na to pozwalać, ale postanowiłam chrzanić zasady i mimo wszystko byłam z Niego bardzo zadowolona!! Praca w galopie dzisiaj zdecydowanie udana!! Potem porobiliśmy ustępowania, pracowaliśmy nad wyprostowaniem i ciągami z łopatek! I tu już Kupciuś był zupełnie przewspaniały. Na sam koniec pojechaliśmy w teren na dodania w kłusie i się trochję rozstępować. Jestem tak szczęśliwa dzięki Niemu dzisiaj, że szok!! Poza tym odgruzawałam Go trochę, umyłam i wyczesałam ogon i posmarowałam kopytka, więc na święta będzie czystszy:)
Chyba poranne wyjazdy do stajni mi służą, bo wczoraj pojechałam później i byłam jakaś wściekła, na tyle,że postanowiałam zsiąść, bo bym się niepotrzebnie pokłóciła z moim koniem, a po co? Muszę przyznać, że chyba powoli robuię postępy , co do cierpliwości w naszej współpracy, a rzy temperamencie mojego konia trzeba jej mieć miliard kilo!! Staram się nie wściekać, a jak się wścieknę to zsiadam, chyba , że uznam ewidentną winę K. to wściekam się dalej. No, i mam nadzieję, że nie pochwaliłam siebie samej na wyrost, zobaczymy jak będzie jak wrócimy znów do treningów z mamcią, o ile to nastąpi