Jak widac na załączonym obrazku, czasami ręce nie są potrzebne. Wyrwijmy sobie ręce, życie będzie prostsze.
Piękny, długi, rozwinięty i pełen treści wstęp uznaję za zakończony, przechodzę do sedna sprawy. ( nie wiem czemu, ale słowo 'sedno' kojarzy mi się z sedesem. chore)
Nie pamiętam o czym chciałem pisać, świetne.
Okej, mniej więcej pamiętam co nieco. Tak więc czymże jest miłość? nie wiem i nie będę się na tym rozwodził, bo i po co. Ciekawi mnie natomiast fakt, jak duży wpływ mają na siebie zakochani... nie chodzi nawet o wywieranie presji by podjąć odpowiednią decyzję ( jeżeli mowa o decyzjach, których podjęcie nie dostarczy nam wielu nie przyjemności, albo choćby jednej nieprzyjemności). Chodzi o wpływ, raczej presję, którą wywierają na siebie zakochani, mówiąc różne rzeczy... "nie będę już z Tobą, bo zbyt rzadko mnie przytulasz, draniu" czy też" chyba musimy się rozstać, nie dajesz mi tego, czego potrzebuję... (podtekst jest niemalże namacalny, jeżeli ktoś nie rozumie to odsyłam do biblii , ewangelia wg sw jana, rozdzial 4 werset 10 [ nie wiem co tam jest, ale to na pewno będzie odpowiedzią, biblia jest mądra])
Nie chciałbym by ktokolwiek musiał być stawiany w takiej sytuacji, bo to zmusza nas do podejmowania poważnych decyzji, pod wpływem chwili... Człowiek zakochany w takich momentach nie może myśleć racjonalnie, co wyklucza umiejętność logicznego myślenia i dogłębnego analizowania chwili.
Z drugiej strony, jak wielkim bezdusznikiem musi być osoba, która stawia takie ultimatum? Chyba bezgranicznie. Nie jest się z kimś dla przyjemności oralnych, analnych czy jakichkolwiek innych. Tak jest w normalnych przypadkach. Bo nie można uznać za normalny, przypadek gdy ktoś każe nam decydować się na ten krok pod wpływem chwili... Oczywiście, nie można wyzbyć się w związku spontaniczności, ale to nie jest spontaniczność...