witam po dluzszej przerwie:P ostatnio duzo sie dzialo:P wtorek- jade z kolega rowerem z osiecznej do zakowa... jechalem na skaldaku takze wiec marka roweru nizbyt dobra to sie ciezko nim jechalo szczegolnie po prostej :p jadac tak i jadac troche mi kierownica uciekala na rozne strony po 10 min jazdy patrze przed siebia a tu zza karzakow wystaje czerwony lizak--> wiadomo jaki :D pierwszy raz w zyciu dmuchalem w alkomat xD kolega tez z ktorym jechalem tez:p a pewnie teraz pytanie ile mi wyskoczylo co??:D dokladnie to rowne 3...........................................................................................zera hehe xD
no ale to nic na nastepny dzien jeszcze lepiej :) jestem w pracy (dostawca pizzy w da grasso jakby ktos nie byl wtajemniczony) jade skuterkiem z dostawa... wszystko ok... wracam juz na baze jechalem ulica narutowicza czyli mam pierwszenstwo przejazdu bo jestem na glownej w miare rozpedzony bo na liczniku jakies 55 km/h (na te squtery to max) tak sobie jade i jade a tu mi kurwa jakis debil w ostatnij chwili z podporzadkowanej ulicy wyjezdza oplem corsa ze nie mialem szans wychamowac na tak krotkim odcinku nagle wszystko mi znika sprzed oczu nie wiem co sie dzialo przez pewien momet ale gdy otworzylem oczy widze: stoje na srodku ulicy przy lekko ugietych kolanach squter jakies 10 m dalej i jakis palant sie na mn ie wydziera:" nic Ci nie jest? przepraszam moja wina! bylem na podporzadkowanej! dzwonimy po paly czy sie jakos dogadamy?" ja w lekkim szoku stalem tak chyba jeszcze z 20s i slyszalem jak co chwile ktos cos do mnie wola... gdy sie otrzaslem podnioslem squter i atrze co z nim: kolo wgniecione przednie pod odwozie widelku wygiente lampa zbita plastik z przodu odpadl cala elektronika uszkodzona jednym zdaniem squter raczej do kasacji patrze na corse a tu lusterko gdzies mi pod nogami sie szweda cale drzwi przednie tez raczej do kasacji szyba peknieta.......... niby nic mi sie nie stalo ale to pewnie przez adrenaline i stres nie czulem wogole bolu nastepny dzien tj. dzisiaj poprostu zdycham lewe ramie czuje jakbym mial wybite bo w chwili wypadku chyba mialem wyprostowana reketakze wiec nic dziwnego.... druga reka? wczoraj po wypadku zlapal mnie mocny skurcz takze wiec tez troszq obolala i lewa noga troche obita-to wszystko. cala akcja obyla sie bez policji na moja niekorzysc chyba bo koles musial sie dogadac z kierownictwem firmy... gdyby nie kumpel Michal z pracy musial bym jeszcze rozwalony squter pchac z narutowicza na kubanska... gdy mechanik przyjechal to sie mnie pyta: "a z kierowca co jest? w szpitalu?" gdy mu powiedzialem ze to ja prowadzilem to zaraz wielkie oczy i tekst:"nie kazdy ma takie szczescie"
dobra juz mi sie nie chce pisac prosze o kometarze:)