Noworoczny poranek (tzn godzina 11...:D) w pokoju Śledzia. Śmierdzi alkoholem.
Ruda budzi się skacowana,niebardzo ogarnia gdzie jest i jak się tu znalazła. Pewnie jeszcze ma lekką banie,w końcu grubo w nocy pochlała. Na szczęście wszystko pamięta. Przypadkowego sexu oraz demolki -na szczęście nie było. Obok-kima Jagoda,która jakieś pół h potem budzi się z głośnym "O kurwa,tak już późno?!". Obie wloką się do łazienki-widok w lustrze nie zachwyca.
Przychodzi Śledziu-stan Śledzia podobny,ale stabilny,nie ziewa co 5 s,próbuje dzielnie ogarniać sytuację za swoje koleżanki. Choć rzeczywistość wciąż lekko się nam rozmywa przed oczami,oglądamy dr Housa ( no bo lepsze to niż spać dalej...a czas do odjazdu autobusu przeczekać trzeba). I w tym momencie Ruda dostaje pijackiego objawienia -źrenice się rozszerzają,krew (a raczej alkohol we krwi...) krąży szybciej....
-"Będę dr Housem polskiej Vety !!"-obwieszcza. (Wszyscy pukają się w czoło... :D )
Nie wiem,czy powyższą historię trzeba komentować. Dodam tylko,że następnego dnia mój zapał był już nieco mniejszy,gdy zobaczyłam notateczki,do których chwilowo ochoczo,po 2 tyg nieróbstwa się zabrałam -jednak- słowo się rzekło,zatem do postanowień noworocznych dopisuję :
" Być jak House do 2015 " :D
P.S.
Kurna,warto robić postanowienia noworoczne. Pewnikiem gówno z nich wyjdzie,bo ja najzwyczajniej w świecie takim chamem jak House nie będę nigdy, (bo nie umiem)ale pomarzyć o drastycznej zmianie osobowości zawsze można :D No i do tego najzwyczajniej w świecie mogą mnie stąd wywalić (aaaaa.....)
Nie muszę chyba wspominać,jak bardzo mi się do tego Olsztyna wracać chce (w domu jednak jest zajebiście sobie posiedzieć bezczynnie),w perspektywie kolejne głupie laborki,kolokwia,SESJA itd,itp...
No nic,spinam dupke i spadam na pociąg do stolicy Warminsko-Murzyńskiego;
3majcie kciuki cobym załapała się na tydzien ferii w tym roku! :D