Gdy tak siedzę i patrzę, jak te ręce ślizgają się po całym ciele, z uwzględnieniem szczególnie tyłka, a ja jeszcze nie jestem i już wiem, że nie będę pod takim wpływem, by mnie to wisiało, robi mi się niedobrze. nie wiem, czy to w mojej głowie tylko takie urojenia powstają,ale obraz jest nieciekawy. a to wszystko chyba jest ze zwględu,że za mało wypiłam. na trzeźwo nie wchodzi w rachubę, więc to musi być alkohol. a że chęci na niego brak, trzeba sączyć i uśmiechać się. chociaż wcale do śmiechu nie jest.
no ale wybacz,księcia spodziewasz się spotkać w zapyziałym baro-klubie?
to tak w kwestii moralnościowo- przemyśleniowym.
bo gdyby wyłączyć rozkładanie sytuacji na części pierwsze, to pewnie super impreza była. BO BYŁA. pierwsza impreza, na którą wchodziłam z kacem i wstrętem do wódki. uuuuuuuuha.
/Panieński (czyt. Dziewczyński)./