Zdecydowanie za długo mnie tutaj nie było. Nie żałuję jednak niczego, mimo, że z ćwiczeniami raczej było słabo.
Nadmiar obowiązków, przygotowania do 100dniówki, plany na najbliższe parę tygodni wszystko to tak mnie pochłania, że nie mam czasu na nic poza tym.
Przez ostatnie tygodnie zwracam szczególną uwagę na to, co jem. Od dwóch tygodni odłożyłam całkowicie białe pieczywko, wszelkie pięknie pachnące, świeżuteńkie bułeczki wcale mnie już nie ruszają. Brak ćwiczeń, ograniczenie jedzienia i centymetry poleciały same, choć nie do końca umiem w to uwierzyć :)
Z takim nastawieniem, cudownym otoczeniem, najukochańszym, najbardziej wyrozumiałym facetem na świecie, każdego dnia wyglądam dokładnie tak, jak na zdjęciu wyżej. Pękam z radości i dumy, jestem cała w szwach.
Od 1. lipca zgubiłam po drodze 24 cm. Ktokolwiek je widział, niech nie mówi im, gdzie jestem :)
PORANEK ZE SZKLANKĄ CIEPŁEJ WODY Z SOKIEM Z CYTRYNY, preferuje ktoś ? :)