Mam nadzieję, że rzeczywiście ostatnie, chociaż z wierzchu nawet wygląda przyzwoicie.
Trochę mnie Tobbi zaskoczył z tym przetargiem na nieistniejącą w połowie kamienicę. Przecież to jakieś nieporozumienie chyba?
A wiecie, że w tym miejscu kiedyś istniał taki zakład (znaczy trochę w prawo od Andrysa), w którym można było obszywać guziki, a później nawet przerobić sobie jednorazową zapalniczkę na taką z zaworem umożliwiającym ponowne napełnienie gazem? Dziś to się nie mieści w głowie, bo zapalniczka kosztuje "złotówkę", ale 30 lat temu zagraniczna jednorazówka była u nas rarytasem. A taka napełnialna, to już był szpan. Dziś mówi się "lans", czy jakoś tak :)
W każdym razie zakład przez dłuższy czas prosperował całkiem nieźle.
Z kolei kawałek w lewo (już to kiedyś pokazywałem) była wypożyczalnia płyt CD "SANTANA". Można też było sobie zamówić (kupić) płytę do odbioru w trybie 14-dniowym. Kuriozum stanowiła usługa przegrania płyty na taśmę (kasetę magnetofonową). Dziś absolutnie nielegalne! Pewnie niewielu z Was miało toto kiedykolwiek w rękach, co? A taśmę na szpuli ktoś pamięta?
I dlatego właśnie pielęgnuję jak bóstwo moją kolekcję płyt winylowych. Chyba zrozumiałe?
Ale mi się wspomnienia włączyły :p
Pozdrawiam!