już pooooo, leże w domu plackiem, szpital to nieprzyjee doświadczenie, a warunki w nim są gorsze niż sobie wyobrażałam. nie widzi mi się nocować nigdy w sali z osobami po osiemndziesiątce, też ludzie, ale oni są już na granicy, a nie chciałabym by ktoś przy moim łóżku zmarł.. dlatego noc po operacji naszczęście spędziłam w domu, teraz ketonal i jakoś do przodu, szwy zdejmą za tydzień, a potem będzie już tylko lepiej. mój ludź był przy mnie caaaalutki dzień przed i po operacji, i nie wyobrażam sobie tego inaczej. jest jak jest, nie jak powinno być, dlatego korzystjamy z tego co mamy. no. i tak między wersami, do jutra Pyszczku. ;*