Odnoszę ostatnio wrażenie, że mam jakieś takie dziwne szczęście ..
np. W dzień matury ustnej z angielskiego prawie zaspałam rano, ogarnęłam się w niecałe 20 minut i leciałam na autobus, telefon mi spadł na podłoge, był w częściach, woda w torebce mi się wylała, sięgając coś z torebki nadziałam się na cyrkiel, zapomniałam wziąć ze soba koniczynki (przecież szczęście przynosi) byłam pewna, że zbraknie mi chociaż tego jednego punktu żeby zdać ten angielski, a tu taka niespodzianka. ;D zdany angielski, i to jeszcze dobrze zdany ;)
Kolejny mój pech ... a może szczęście ... w rezultacie jednak szczęście .. ! ;D
PRAWO JAZDY ! Mam już to chol*rstwo ..
A to wcale takie łatwe nie było .. Dzień przez egzaminem KOLEŚ z którym miałam jeździć 2 godziny, wystawił mnie.. nie zapomne mu tego nigdy !
o 16.40 miałam wykupione 15 minut na placu, po tym nie wiedzialam już co mam zrobić, potrzebowałam chociaż tej godziny na mieście. Wzięłam numer od Marty do jej instruktora, i w dosłownie 10 minut był po mnie pod Wordem <3 kochany!!!!!
A więc 18 maja ja Justyna musiałam wstać o 4 rano .. TAK o 4 ! ... jechałam autobusem, bo nie miał mnie kto zawieźć .. a o 7 już egzamin .. byłam jakoś 5.50 przez Wordem, po drodze płakałam, myślałam, że zaraz cofnę się do domu ... Typkowi z kiosku nawet się popłakałam .. jeszcze tam jakiś "pijaczek" po wódkę z rana przyszedł i mnie pocieszał .. xDDD
Spotkałam dziewczynę, która miała o tej samej godzinie egzamin co ja. Z dobrą godzinę ze sobą siedziałyśmy, wymieniłyśmy się numerami, zeby zadzwonić do siebie czy zdałyśmy ..
OBY DWIE ZDAŁYŚMY !
7:00 - DO STREFY EGZAMINU PROSZONA PANI KOZIARSKA JUSTYNA !
to było starszne!! ;d
ZDAŁAM ZDAŁAM ZDAŁAM !
Tyle stresu, tyle nerwów ... ale prawko siedzi!!!! ;D
Ale teraz powstaje inny problem, muszę mieć swój samochód ..