I znowu. Pomimo wielu słów, przeprosin i innych takich nic się nie zmienia.
Ludzie są dalej tacy jacy byli. A obiecują, że będzie inaczej.
A teraz co ? Powiem wam tak. Te swoje obietnice możecie sobie w dupe wsadzić razem z waszymi przeprosinamy.
Ostani raz się zawiodłam. Więcej nie zaufam. I tym razem to ja będę okłamywać, olewać.
Udowodnie jakie to przyjemne.
Gówno to dało że się wysiliłam, napisałam wszystko szczerze i otwarcie. Nic nie dały moje łzy, prośby i to że robiłam sobie krzywde.
Nic się nie zmienia.
Nic nie dało to, że tak się zmieniłam, że chciałam jak najlepiej, że starałam się i pytałam się o wolny czas.
Ty i tak wolałeś mnie okłamać i olać bo ktoś inny miał taki kaprys.
Myślałam, że po tym co było będziemy się przyjaźnić. A ty co ?
Stać cię tylko na sms ? I na wonty twojej dziewczyny na moim asku ?
Hm w takiej sytuacji mogę stwierdzić że starałam się niepotrzebnie. Że nie potrzebnie tak się wysilałam.
Byłam pretesktem kiedy się z nią kłóciłeś żeby jej zrobić na złość. Wtedy umiałeś do mnie napisać.
A teraz co ? Masz mnie w dupie ? Nie istnieje ?
No i świetnie, kurwa. I niech tak zostanie. Bo po tym wszystkim stać cię tylko na sms z wymówką.
Wiesz, twoje słowa potrafiły bardziej ranić niż slowa kogokolwiek innego. Załamałam się po tym co od ciebie usłyszałam.
Rzeczy typu : Gdzie był Bóg kiedy cię robili ?
Albo : jebaj się.
Wtedy gdy ja ciebie kurwa mać potrzebowałam.
Myślałam że jesteś inny. A tymczasem jesteś taki sam jak byłeś.
Wiem, że tak czy tak to by się nie stało, ale nie licz na mnie.
W tym momencie to co było kiedyś nie istnieje.
"On dobrze wie że to do niego."