,,tu i teraz" nie istnieje. dla mnie już zawsze chyba będzie ,,wtedy i tam".
Dlaczego nie umiem nie pamiętać, nie wspominać?
dlaczego miłość to najdoskonalszy system niewolnictwa? poprawka, moja ,,miłość"
dlaczego godzę się oszukiwać i być oszukiwaną?
dlaczego wciąż popełniam te same błędy?
ile razy mam się sparzyć?
,,trudno nie wierzyć w nic"
zaczynam wątpić, czy cokolwiek jeszcze czuję, czy tylko łudzę się, żeby móc sobie powiedzieć ,,Jestem szczęśliwa, bo mam Miłość". Może to po prostu siła przyzwyczajenia i strach, że nagle zostanie wielkie i łzawe nic? pustka?
przeraża mnie pewność, że ,,za minutę trzeba wstać i żyć", że sobie nie radzę i nie poradzę. Tchórz!!!
ps. liczba znaków zapytania jest frustrująca. słowo ,,prawda" doprowadza do mdłości. życie i ludzi ciągle mkną do przodu, a ja tkwię wiele wspomnień wstecz. Czy jest szansa wyrwania się z tego marazmu?
Martwe Morze stoi wokół nas i nadziei brak...