photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 5 LISTOPADA 2013

Ulica wspomnień

Autobus w końcu przyjechał, zajęłam miejsce za kierowcą, tak było bezpieczniej, na kolejnym przystanku wsiadła grupka dzieciaków, wyglądali na gimnazjalistów, smród dymu papierosowego i piwa sugerował na to, że wracają z imprezy. Pokręciłam głową z dezaprobatą, gdzie byli ich rodzice? Odór dymu i alkoholu stawał się coraz intensywniejszy. Spojrzałam w prawo i przy swoim siedzeniu zobaczyłam jakiegoś mężczyznę.

- Masz może szluga? - powiedział chrapliwym głosem, po czym spojrzał na mnie tęczówkami tak intensywnie zielonymi, że swoją barwą dorównywały świeżemu szpinakowi, spod kaptura narzuconego na czubek głowy wystawały kosmyki złotobrązowych włosów. Dokładnie przyglądałam się jego twarzy zupełnie zapominając o zadanym przez niego pytaniu.

- Pytałem czy masz fajkę.

Mocno zaciskał szeroką kanciastą szczękę, a na jego skroni pojawiła się pulsująca żyłka, denerwował się. Zamrugałam kilka razy by wyrwać się z transu, w który zapadłam widząc mężczyznę, podniosłam wzrok i znów spojrzałam w jego zielone oczy, uśmiechnąwszy się odgarnęłam za ucho kosmyk blond włosów, który opadł mi na policzek.

- Z resztą nie ważne, przecież miałem rzucić - westchnął spokojniejszy, rysy jego twarzy złagodniały gdy się uśmiechnął.

- Palenie szkodzi zdrowiu zaśmiałam się melodyjnie, a mój glos rozniósł się po pustym autobusie, nawet nie zauważyłam kiedy grupka pijanych małolatów z niego wysiadła. Kąciki ust mężczyzny uniosły się jeszcze bardziej co spowodowało, że w jego prawym policzku powstał uroczy dołeczek.

- Skąd wracasz o tej porze? - zainteresował się, najwyraźniej starając się dotrzymać mi towarzystwa.

- Z treningu

- Co trenujesz ? - dopytywał się
- Street Dance - odparłam zerkając na tablice wyświetlającą przystanki. Hucisko na mnie już pora.

Szybko podniosłam się z miejsca, zarzuciłam na ramię torbę adidasa i ruszyłam w stronę drzwi.

- Spokojnego wieczoru - rzucił za mną nieznajomy, po czym usiadł na moim miejscu, autobus odjechał. Ta noc była długa, po głowie krążyły mi myśli, wspomnienia, stres zżerał mnie od środka. Co chwilę zerkałam na zegarek, każda minuta dłużyła się niemiłosiernie, spod poduszki wyjęłam komórkę, przesunąwszy palcami po dotykowym ekranie, wybrałam numer Dominika. Przyłożyłam telefon do ucha, liczyłam sygnały mając nadzieje, że chłopak jeszcze nie śpi.

- Roksi?

Nie wydawał się zmęczony, wręcz przeciwnie jego głos był rześki a w tle dało się usłyszeć głośną muzykę elektroniczką.

- Miałam nadzieje, że sam się odezwiesz - westchnęłam wolną ręką przyciągając do siebie album leżący przy moich nogach.

- Dzwonisz po to żeby robić mi wyrzuty ?

Z grubego rodzinnego albumu wyciągnęłam nasze ostatnie wspólne zdjęcie, opuszkami palców gładziłam po twarzy Dominika na fotografii.

- Dzwonie żeby cię usłyszeć i powiedzieć, że cie kocham - szepnęłam, postawa chłopaka bardzo mnie zdziwiła, był taki& inny.

- Wiesz, że ja ciebie też - odparł od niechcenia - muszę kończyć, zaraz występuję

Nic nie powiedziałam, rozłączył się. Rzuciłam telefon na poduszkę i przytuliłam fotografię do piersi, po moich policzkach spłynęło kilka słonych kropel, które czekały na odpowiedni moment od kilku godzin.

            Jasne promienie kwietniowego słońca rozświetliły mój pokój, pod ich wpływem brzoskwiniowe ściany stały się niemalże żółte. Powoli wysunęłam nogi spod ciepłej kołdry w powłoczce z polaru, wtedy moje ciało przeszedł silny dreszcz, kolejny raz nie grzeją, uroki starych gdańskich kamienic, są piękne, ale często pada w nich ogrzewanie. Ciepłe góralskie skarpetki służyły mi za kapcie, zarzuciłam na siebie bluzę za dużą o kilka rozmiarów, po czym podeszłam do termometru wiszącego przy oknie, szesnaście stopni, teraz byłam pewna, że ogrzewanie przestało działać. 

Dziś dzień leniuchowania, przygotuje się psychicznie do wyjazdu, spakuje i uspokoję. Rozłożyłam na łóżku dużą sportową torbę, wrzuciłam do niej kilka koszulek, bieliznę, dres oraz stroje, w których lubiłam występować, jakaś część mnie już nie mogła doczekać się turnieju, kolejna bała się, że coś zepsuję, że mój układ nie jest wystarczająco dobry. Z rozmyśleń wyrwał mnie kawałek  Piha i Siloe Ta noc, wydobywszy się z mojego telefonu niósł się po pokoju, nucąc go pod nosem odebrałam .

- Stoisz czy siedzisz? - głos trenerki był przejęty, usiadłam na łóżku czekając na jej dalszą wypowiedź organizatorzy Rytmu ulicy przewidują bardzo ciekawą atrakcję. Mimowolnie przycisnęłam telefon mocniej do ucha i uniosłam do góry brew.

- Jaką?

- Żeby zmotywować uczestników zaprosili na turniej zeszłorocznego stypendystę, a jeśli pamięć mnie nie myli był nim Dominik Krause, kojarzysz go może?
Na samą myśl o tym, że spotkam Dominika za kilka dni na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech, a serce zaczęło bić szybciej.
- Wiedziałam, że się ucieszysz - zaśmiała się, po czym bez pożegnania zakończyła rozmowę. Opadłam na łóżko nadal nie mogąc opanować szczęścia, przed oczami miałam jego twarz, tą zdenerwowaną podczas naszego ostatniego spotkania, zawsze spokojny, opanowany i pewny siebie, wtedy był taki zagubiony. Dokładnie pamiętałam tamten dzień i kilka poprzednich, nigdy nie był taki spięty jak wtedy.