Przez bitą godzinę rozmawiałem z kimś o strachu przed oczekiwaniami.
O tym, że powinienem powiedzieć wprost "zostań", a nie siedzieć cicho, i w samotności cierpieć, bo będę żył w strachu. Nie pomaga przekonywanie siebie "dam sobie radę, to tylko jeden dzień" . . . po prostu potrzebuje Ciebie, Twojej obecności, Twojego ciepła, Twojego głosu... po prostu Ciebie.
A On kazał mi wspomnieć o 3 maja. Że powinienem tam pójść.
Przepraszam. Nie potrafie Ci tego powiedzieć.