Nowy mieszkaniec mojego domu.
No, nie powiem, jestem pod wrażeniem. Dwa (no i kawałek) miesiące i NIKT NIC nie pisnął o nim.
Pierwszy raz jak biednego zobaczyłem przemykającego przez przedpokój myślałem, że to jakiś szczur i byłem gotów to ubić. Żałuję.jb jhbhjvbh vbn - Klaudia dodaje, że kot dodał coś od siebie (no ale nie ze mną takie numery). No, ale po 6ciu godzinach jazdy dotarł przestraszony, nieco głodny i syczący na klatkę w której jechał.
To tyle.
Pozdrawiam.
PS.
URODA NIE MA PRAWA SIĘ O NIM DOWIEDZIEĆ.