Z dnia wagarowicza .

Oj działo się, działo ;))

Ustawiłyśmy się z Agą przed 8 . Nosiłyśmy się z zamiarem wypadu do Michałowic, ale 257 nam uciekł . Pojechałyśmy więc na Rondo Grunwaldzkie, by złapać 112 do Zakrzówka, lecz również uciekł . Wsiadłyśmy w 124, wysiadłyśmy na Basztowej . Miałyśmy iść na rynek, ale poszłyśmy na 15 i dojechałyśmy pod Cracovię ;) Byłyśmy co prawda umówione z Kondziem i jego emoską, ale ich olałyśmy ^^ Postawiłyśmy na spontan i wsiadłyśmy w 279, wysiadając w okolicach Bielan (za Salwatorem) . Była tam taka góra, dość spora i stroma . Pełno tam było siana i haszczy, takich jak na zdjęciu (było tam robione xDD) . W końcu jednak przebrnęłyśmy przez tę gęstwinę . Na górze ujrzałyśmy jakby domek . Zruinowany był . Okazał się być wodociągami ^^ Ciekawie wyglądał...wydawał się być interesującym miejscem . Można by tam niezłą sesyję zrobić :D Był tam też otwór w ziemi, niezła miejscówa . Była straszna beka . Miałyśmy całe buty ubłocone xD I wzięłyśmy stamtąd wyngiel, żeby poszpanować na chemii ^^ Potem wbiłyśmy do galerii, gdzie już czekała na nas Anka :) Poznałam moje dziewczyny ze sobą *_* Poszłyśmy na planty . Gadałyśmy tam chyba ponad godzinę, siedząc na ławce . Była straszna beka, zwłaszcza z gołębii ^^ I raz do nas jakaś naćpana laska podeszła i zaczęła mamrotać...xD Poza tym świetnie nam się gadało i śmiałyśmy się ze wszystkiego , Chyba wreszcie nadchodzi dobra passa w moim życiu...Super było ;D Niestety Anka musiała się zbierać . Idziemy sobie z Agą Basztową...patrzę, a na chodniku listek jakiegoś leku . Podnoszę i...o kurwa ACODIN ! Aga, przyprzyj mnie proszę do żywopłotu...

Potem wsiadłyśmy w 179, gdzie był kanar, ale na szczęście nas puścił ^^ Aga powiedziała mu, że mieszka w Michałowicach z dziadkami i jej ojciec nie ma pracy xD Haha, to było genialne...połaziłyśmy po Rossmanie na kleparzu, a potem zrealizowałyśmy początkowy plan - wybiłyśmy do Michałowic . W 257 spotkałyśmy Sushi (?!), która też się urwała :D Była zabawa z taczkami i uciekanie przed rolnikiem z kondomem na głowie ^^ Sushi wskazała nam drogę do jakiegoś niesamowitego domu...poszłyśmy i...o ja pierdolę, tam kiedyś ktoś mieszkał...normalny dom, urządzony i w ogóle...ale w środku totalna rozpierducha, cegły, deski, gwoździe, piły, a w szafkach były nawet winyle, leki...to dziwne . Czułyśmy się jak bohaterowie jakiegoś śledztwa...Były tam też butelki po alkoholu, ubrania i wiele innych rzeczy...znalazłyśmy również dokumenty z wczesnych lat 80-tych . Wzięłyśmy je do domu...a matka mi je podarła i do kosza wyrzuciła -.- Na szczęście coś tam wyjęłam...

Ogółem rzecz biorąc - super wagary, jedne z lepszych, jeżeli nie najlepsze w moim życiu

Potem ustawiłam się z Olą w realu . Spóźniła się, więc poszłam się szlajać na pobliskie haszcze ^^ Łaziłam, łaziłam i...znalazłam "dom" meliny :D Nieźle tam mają urządzone...jeden niczym chatka wikinga, a drugi jak na obozie kempingowym xD W środku jakieś materace do spania, miejscówa, plecaki, nawet TV mieli :))