Siedzę na łóżku popijając rozpuszczalną kawę z mlekiem. Ah jak dobrze, że ona istnieje. Za każdym razem, gdy mam ochotę na coś słodkiego ratuje mnie od zawalenia. Może to głupie, ale nie moge się doczekać zimy i śniegu. Nie lubię zimy, a wręcz nienawidzę, ale uwielbiam te niedzielne poranki gdy wstaje w flanelowej piżamie, na stopach mam ciepłe, bawełniane skarpety i pierwszą czynnością jaką wykonam jest zrobienie kawy. Później siadam na parapecie i sącząc ją oglądam piękny krajobraz przykryty srebrzystym puchem, który migocze w promieniach słonecznych.
Ale przecież niedługo właśnie tak będzie. Czas ostatnio leci mi nieprawdopodomnie szybko. Wakacje zleciały mi jak dwa tygodnie. Pamiętam jeszcze te wszystkie plany w czerwcu. Zdaje sobie sprawe, że życie ucieka mi przez palce. Zmieniłam się przez ostatnie miesiące. Kiedyś nigdy nie siedziałam w domu, ciągle wychodziłam do znajomych, jeździłam na imprezy. Nienawidziłam nudy. A teraz ? Teraz mogłabym siedzieć cały czas w domu. I o dziwo nie przeszkadza mi to. Nie mam ochoty chodzić na imprezy, do klubów, na spacery. Nie widze w tym sensu. Wcześniej wszystko to było takie 'nowe'. Szybko się nudzę. Ale czy znudzi mi się to co robie teraz ? Zdaje sobie sprawę, że nie korzystam ostatnio w ogóle z mojej młodości. Dziewczyny w moim wieku chleją do oporu, palą, ćpają, całują się co impreze z innym chłopakiem i Bóg wie co jeszcze z nim robią. A ja wolę siedzieć w domu i czytać książkę, obejrzeć film w samotności. Ja w ogóle lubie samotność. Kiedyś jej natomiast nienawidziałam. Kiedyś też piłam do oporu, chociaż nigdy nie zalewałam się w trupa bo mam mocną głowe i zawsze każdego opijam, również kręciłam z wieloma chłopakami, nawet z 5 na raz czasami mimo, że byłam w związku. Wtedy traktowałam to wszystko jako coś normalnego. Niedawno zdałam sobie sprawę z tego co praktycznie robiłam mojemu byłemu. Jak bardzo go raniłam. Przy każej kłótni, która była przeze mnie, bo olewałam ten związek. Zdałam sobie sprawę też z tego jak cholernie mnie kochał. Jak cholernie był do mnie przywiązany. Nigdy ze mną nie zerwał mimo tego co mu robiłam. Aż wkońcu ja zerwałam z nim, a on wpadł w depresje. I przeze mnie ma odcisk na psychice do końca życia. Jestem złym człowiekiem. Ale nie chciałam tego. Nigdy nie chciałam kogoś zranić, robiłam to przypadkowo. Nie wiedziałam, że on traktuje to na poważnie. Myślałam, że jak planuje naszą przyszłość mowi to... w sumie, ja nie wiem co myślałam. Nie mam pojęcia co ja sobie wtedy myślałam. Wiem że przyszło mi do głowy to co robiłam dopiero teraz. Po kilku miesiącach. Dlatego dziwi mnie co się stało że się tak zmieniłam. Co się stało, że zaczełąm myśleć o moim byłym codziennie i dlaczego mi się śni. Dlaczego przejmuje się przeszłością skoro zawsze byłam zwolenniczką patrzenia w przyszłość. Dlaczego zdałąm sobie sprawe, że nikt inny nie będzie mnie kochać tak jak on ? A czy ja w ogóle potrafie kochać ? Zawsze mnie to zastanawiało. Co to jest w ogóle miłość ? Nigdy nie potrafiłam jej nikomu okazać. Nawet rodzicom. Chciałabym mieć kogoś na kim będzie mi zależało. Chciałabym żeby komuś zależało na mnie. Chciałabym się naprawdę zakochać. A może to jest niemożliwe ? Ja po prostu nie zasługoje na miłość. Bo jak ją dostawałam to nie mogłam jej docenić. Dlaczego zawsze wszystko docenia się po stracie ?
Nieważne. Schudłam 1kg.
Inni zdjęcia: Zielono że aż czerwono judgaf.. locomotivEgipt pełen polaków bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24