"Ale to już było i nie wróci więcej, i choć tyle się zdarzyło to do przodu wciąż wyrywa głupie serce."
Nie ja tak bardzo tego nie chcę, nie chcę żeby się to skończyło, 6 lat a może i nawet więcej nie pójdzie w niepamięć, nie przyzwyczaję się do tego, że nie zacznę z nimi już nigdy poniedziałku, już nie będzie wspólnie spędzonych przerw, lekcji, nasze wygłupy, nasze nawet te najczarniejsze momenty zostaną zawsze w naszej pamięci, nie wiem jak poradzę sobie z tym, że to się kończy, moja kochana klasa się rozpada, odchodzi, idzie daleko, każdy w swoim szlakiem i choć każdy wiedział, że kiedyś musiał nastąpić ten moment, to każdy ma cichą nadzieję, że jednak obudzi się z tego snu i znowu zawita poniedziałek w naszej jakże kochanej szkole, klasie, w tym samym gronie co zawsze od 6 lat. Nie wiem czy uporamy się jakąś z rozłąką, ja na pewno nie, tu poznałam przyjaciół, tu miałam pierwsze zauroczenia, pierwsze poważne "love forever", pierwsze nadzieje, pierwsze łzy o złą coenę i to wszystko ma tak po prostu odejść? Ma się tak po prostu zakończyć? Nie. Nie ma takiej mowy. Nie chcę tego, mimo iż czasami zdarzało mi sie narzekać na moją klasę to za nic nie oddałabym was, za nic nie wymieniłabym was na inncyh, wiem, że już nigdy nie spotkam takiej samej klasy jaką była wspaniała nasza. Może to jednak za dużo powiedzianie, że "rozłąka" może ejdnak utrzymamy kontakt, będziemy dalej się spotykać, w końcu jesteśmy juz wielką, jedną rodzinką, która jest jedyna w swoim rodzaju, może uda się nam jakoś wspólnie to przetrwać, na pewno nie będzie tak jak przedtem ale same łzy mi napływają, gdy muszę wam powiedzieć "do widzenia".