***Dwa dni wcześniej***
Szłam coraz szybciej. Oczy miałam zamglone. Nic nie widziałam przez łzy spływające strumieniami po moich policzkach . Szybko zeszłam po schodach i wybiegłam na ulicę. W którą stronę teraz? Przystanęłam na środku drogi i gorączkowo zaczęłam się rozglądać. Po krótkiej chwili uświadomiłam sobie, że nie mam dokąd iść.. zostałam sama......
- Lena! Wstawaj, już 8:00.- obudził mnie nagle jakiś głos.
Otworzyłam oczy tata. Ty był tylko okropny sen
- Już wstaje, już..- przykryłam głowę kołdrą aby móc jeszcze przez chwilę nacieszyć się tym przyjemnym uczuciem, miękkością pościeli, przejmującym ciepłem. Po chwili jednak uświadomiłam sobie, że naprawdę muszę się ruszyć. Wyskoczyłam, więc z łóżka i pobiegłam do łazienki. Po około 40 minutach byłam już gotowa do wyjścia.
Dziś rozpoczęcie roku szkolnego. W drodze do szkoły słuchałam muzyki. W głowie ciągle miałam ten okropny sen. Chcę o tym jak najszybciej zapomnieć- mruknęłam pod nosem. Przed szkołą czekał na mnie Igor. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Ruszyłam w jego kierunku. Rzuciłam mu się na szyję. Chłopak przytulił mnie mocno do siebie. Czułam się wspaniale. Moje nozdrza wypełnił zapach jego perfum, które uwielbiam. Niechętnie oderwałam się od niego, ale cóż się dziwić. Jak można nie oprzeć się tym czekoladowym tęczówkom, idealnie ułożonym, ciemnym włosom i wyrzeźbionej sylwetce, którą było widać i czuć przez czarny obcisły podkoszulek . Tak, to cały Igor. Mój Igor.
- Nawet nie wiesz jak się za Tobą stęskniłem Kochanie! powiedział czule .
Brunet jest ode mnie wyższy, jego ramiona znajdują się na wysokości mojej twarzy. Żeby go pocałować muszę się wspiąć na palce.
- Ja tęskniłam bardziej! odparłam z szerokim uśmiechem. - Mam Ci tyle do opowiedzenia!
- Po tej całej ceremonii idźmy do tej kawiarni na rogu to wszystko mi opowiesz. - odwzajemnił mój uśmiech.
- Dobrze.- zgodziłam się na jego propozycję.
Przez ułamek sekundy przyglądał mi się. Znów się uśmiechnęłam. Powoli zaczął zbliżać swoją twarz ku mojej, rękoma chwycił mnie za biodra i delikatnie przyciągnął do siebie. Nasze usta się spotkały. Pocałunek trwał jednak krótko, ponieważ ktoś głośno domagał się naszej uwagi.
- Lena, Igor! Cześć! szła w naszą stronę zgrabna blondynka z nogami do nieba. Zawsze jej zazdrościłam tej idealnej sylwetki. Sama jestem niska, fakt szczupła, ale nie tak zgrabna jak ona.
- Cześć! - odpowiedzieliśmy prawie równocześnie co nas rozbawiło.
- Och. Przeszkodziłam wam& No cóż trudno. Chodźcie. Wszyscy już na nas czekają.
Niechętnie ruszyliśmy za Sylwią.
***
- Czy to nie jest super pomysł ? - spytał podekscytowany.
- Wiesz....Osiemnastka na jachcie to nie moja bajka, ale jeśli tak chcesz, to niech będzie. - odpowiedziałam .
- Ej no Kotek. To gdzie byś chciała? - dopytywał.
- Wolałabym coś skromniejszego, a nie taką imprezę. Może we dwoje spędzimy nasze urodziny? U Ciebie, albo u mnie jak myślisz? - dopytywałam.
- No nie wiem. Wolałbym coś huczniejszego. - mruknął.
- Dobrze, niech będzie. Osiemnastka na jachcie. - jak zwykle musiałam się podporządkować.
Bardzo chciałam, żebyśmy mieli razem osiemnastkę. Chciałam, żeby był szczęśliwy.
W kawiarni siedzieliśmy i rozmawialiśmy do momentu, kiedy mój chłopak dostał "ważny telefon" i musiał iść.
Coś podczas spotkania nie dawało mi spokoju, a mianowicie miałam przeczucie, że wydarzyło się coś złego, dlatego pędem ruszyłam w drogę powrotną. Po chwili biegłam. Zachłysnęłam się powietrzem, kiedy stanęłam na swoim trawniku i zobaczyłam wszędzie pełno policji, a wejście do mieszkania było zaklejone taśmą policyjną. Nie mogłam się ruszyć. Moje stopy przykleiły się do ziemi. Nic do mnie nie docierało. Żaden dźwięk, żaden dotyk. Kiedy wróciłam do świata żywych, zorientowałam się, że Pan Witek, funkcjonariusz, przyjaciel taty stoi koło mnie i próbuje mi coś powiedzieć. Słuch wrócił, a wtedy moje przeczucia się sprawdziły.
- Posłcuhaj Lenko..... Twój tata miał zlecenie i niestety...nie udało mu się go zrealizować. To była.....zasadzka. Bardzo mi przykro... - powiedział mężczyzna.
- Nie. To nie prawda! Pan żartuje sobie ze mnie! Tata na pewno jest w domu! - krzycząc szybkim krokiem weszłam do budynku, przedierając się między gliniarzami . Od razu skierowałam się do jego gabinetu na piętrze.
Leżał tam. Cały we krwi. Miał kilka ran postrzałowych. Z pewnością nie żył. Kiedy to do mnie do tarło, moje oczy wypełniły się łzami. Nic nie widząc wybiegłam stamtąd i jakimś cudem dotarłam do schodów. Pośpiesznie z nich zeszłam i wybiegłam na ulicę. W którą stronę teraz? Przystanęłam na środku drogi i gorączkowo zaczęłam się rozglądać. Wtedy uświadomiłam sobie jedną przerażającą rzecz. Już to gdzieś widziałam, a dokładnie w swoim śnie.
CDN
...................................................................................................................................................................................................
Mam nadzieję, że się podoba. Komentujcie :) . Chciałabym podzękować Marlenie. Bez Ciebie by tego nie było :*.