No to tak....zaczęło się od tego że jakiś debil wypuścił psa na drogę i prawie tego psiaka potrąciłam, nie działa mi internet, zepsuł mi się komputer, koniec tego miesiąca jest straszny, kurier zajebał mi paczkę (teraz nie odbiera a poczta polska ma to totalnie w dupie), zostawiłam portfel w taksie jak spieszyłam się do pracy (komputer do pracy popsuł się w ostatniej chwili), nie mam hajsu, skończyły mi się fajki, miałam udar (bo przez remonty na drodze musiałam zapierdalać 40 minut w pełnym słońcu)....a to wszystko w przeciągu 72 godzin...pewnie jeszcze o czymś zapomniałam...