chwytam i puszczam różne dłonie.
może cztery.
nie wiem czego się trzymać.
słodko-kwaśne kolorowe
pozwijane ledwo proste. czasem. rzadko.
kłębki myśli. urywki.
i na siłę siebie pytam. a przecież to wiem
że teraz mi dobrze. tu. w tym miejscu.
z tą dłonią.
chcę lata i siedzenia na krawężniku
całowania
patrzenia na stopy
niebiegania i niekrzyczenia
siedzenia milczenia może trochę spania.
i nie za dużo bo szkoda nocy.
i tak przez resztę życia
z tymi samymi butami obok moich.
w zimowych rajstopach
w grubych płaszczach
w bałaganie błagań o m
waham się słodko
boję się kwaśno
krzyczę kolorowo.
że nie wiem.
____________________________
inside my head and somewhere else.
.