Agusiałek mój najukochańszy.
Byłam wczoraj w terenie z Natalią. Tylko zamiast z Agu obejmować prowadzenie i pokazywać co to znaczy koń rajdowy to..... Przejechałam trasę na rowerze.
Jutro spróbuje dodzwonić się do kliniki.
Piekielnie się boję.
Mama ciągle pyta czy wierzę w to, że jeszcze kiedyś na niego wsiądę. I jeśli mam być szczera to chyba nie chcę. Od dawna nie sprawiało mi radości tłuczenie dupy na nim. A możliwości jazd z instruktorem/trenerem nie mam.
Z drugiej strony bardzo chciałam rozwijać się w kierunku jeździectwa.... No ale cóż. Nie zawsze dostajemy to czego chcemy.
Ps. I tak mój osioł jest najlepszy