Ale się porobiło....
musiałam sobie dziś zrobić trochę bardziej lajtowy dzień, bo wczoraj tak mnie przysmażyło, że hohooo atrakcji i tak nie brakowało, bo rano dla umilenia czasu konie uciekły z padoku, naszczęście nie za daleko i przy szybkiej interwencji udało się je jakoś połapać...
a tak w ogóle to mam totalny misz masz w głowie... ale to nie miejsce raczej żeby się uwywnętrzniać. Myśli mnie nachodzą coraz częściej, żeby rzucić to w cholerę, zainwestować w swojego konia - zabrać się w końcu za SWOJE treningi... i tak dalej. Kończę te wywody , bo jakoś ciężko mi się zdania kleci, chyba przez ten upał i wicher ;]
Miłej majówki dla szczęściarzy którzy ją mają.
A na zdjęciu Siwusek i Daria , Drzonków 2011...tez był upał niezły oj był...