wakacje sie powoli kończą a ja...
prawie jak nowo narodzona.
ciągnący się problem z dzieciństwa odchodzi powoli w zapomnienie.
aż w to nie wierzę. nie było łatwo, naprawdę. ale udało się.
i teraz powolutku do przodu, nabieram sił.
a sił potrzebuję dużo.
ciężki czas się zapowiada.
licencjat, ehh.