Jeszcze ruda paskuda.
Dosłownie nie wiem co się dzieje. "Gra Geralda" do rozgryzienia.
A dla Was kapuśniaczki tylko fragment.
Później Jassie słuchała upiornych opowieści, o gwałtach, kazirodzctwie, maltretowaniu fizycznym. Nigdy w życiu nie zapomni spokojnej, ładnej blondyneczki, która podciągnęła sweter, żeby pokazać stare blizny po oparzeniach papierosem na dolnej stronie piersi.
Dla Jassie Mahout skończył się wówczas karnawał. Skończył? Nie, niezupełnie. Było tak, jakby pozwolono jej zerknąć na moment poza fasadę karnawału i ujrzeć szare, puste jesiennie pola, ujrzeć nie upiększoną prawdę: niedopałki, zużyte prezerwatywy, oraz kilku śmiechu wartych dyplomów uznania leżących w wysokiej trawie i czekających, aż porwie je wiatr albo zasypie zimowy śnieg. Zobaczyła ten niemy, głupi, sterylny świat, ukryty za cienkimi płóciennymi dekoracjami, które oddzielały go od rozjarzonych neonami ulic, zgiełku dyskotek, śmiejących się koleżanek i ogarnęło ją przerażenie. Myśl, że w przyszłości czeka ją tylko to, tylko to i nic więcej, wydawała się makabryczna, podobnie jak nieznośna świadomość, iż przeszłość jest w istocie taka sama - niedoskonale ukryta za połatanymi tandetnymi dekoracjami jej własnych zafałszowanych wspomnień.
Pokazawszy dolne części piersi, ładna blondyneczka obciągnęła sweter i wytłumaczyła, że nie mogła powiedzieć rodzicom, co jej zrobili przyjaciele brata podczas weekendu, gdy rodzice wyjechali do Montrealu, bo mogłoby wyjść na jaw, co robił z nią w ciągu ostatniego roku brat, a rodzice nigdy, przenigdy by w to nie uwierzyli.