Wspominałam już, że nie mam zdjęć, prawda?

Chciałam się jedynie upewnić.

A więc w końcu wolne. Dwa dni teoretycznie przeznaczone na odpoczynek,

w praktyce przepełnione będą masą wszelkich zadań.

A to projekt na niemiecki, a to figura na architekturę, a to e-akademia na matematykę,

a to, a to, a to ... I wszystko w dwa, a zaraz ... w jeden dzień :)

Z racji, że w niedziele kolejne urodziny prababci - już sto-drugie, no i

zjazd rodzinny zawsze obecny. No cóż, cóż.

A szkoła? zespół?

Wszystko jakoś idzie. Niemiecki 6x w tygodniu robi swoje,

przygotowania do olimpiady coraz gęstsze i tutaj -

witaj gimnazjum nr 5, w którym właśnie będę miała zaszczyt napisać olimpiadę :D,

matematyka stała się już nie do ogarnięcia, nie wspominając o fizyce i chemii,

gdyż z tych mam, powiedzmy, ponad roczne zaległości.

Wszystko chyba zaczyna wychodzić, z czego wniosek ...

Nadrabiamy.

Ale nie teraz, teraz idę spać, mimo, że "Milczenie owiec" jest równie kuszącą propozycją.

Ciasto zrobione, ckliwa piątkowa romantyczna komedia obejrzana,

no i teraz ten nieszczęsny horror. Podczas pobytu samemu w domu chyba nie najlepszy,

no ale.

Taratara, na dobry sen może to.