Cześć wszystkim! :)
Postanowiłam po raz nie wiem już który zaczać poprawiać swoją kondycję poprzez bieganie
Zaczęłam od dzisiaj, właśnie wróciłam z mojego "maratonu"
Przeplatałam bieg z marszem. 2 minuty biegu, 1 minuta marszu, wszystko x5
Na razie bez szaleństw, ale od czegoś trzeba zacząc
I wiecie co? Możecie się śmiać, ale jestem z siebie dumna! :D
Zawsze na zajęciach z WF-u podczas zdawania biegów na 600m po ukończeniu wyglądałam jak dętka...
Ledwo sie doturlałam do końca, nie dość że nogi jak z waty to upocona jak prosiak,
brak sił i wszystko co najgorsze
Ale teraz spięłam poślady i chce pokazać sobie, że jeżeli się czegoś bardzo chce, to się to osiągnie
Wierzę, że z tygodnia na tydzień będzie coraz lepiej :)
A gdy wracałam, natknęłam się na krzaczek z jeżynkami! :3
Ledwo je do domu w koszulce przyniosłam, ale tyyyyyle radości! :D
Wykorzystam je do jutrzejszego śniadanka
Będzie omlecik i koktajl mniam mniam
Lecę na 1 miłość, a później na trening!
Dzisiaj LEGS DAY!
Pompujemyyyy!