W parku, który sobie upodobałam, cieszą oko już dwie żółto-czerwone siłownie. Ze starszej jest widok na rozbudowany plac zabaw, młodsza znajduje się przy samej ulicy, po drugiej stronie już tylko rzeka, która co roku podnosi się niebezpiecznie, by kilkukrotnie zalać korty i drogę, po prostu wylewa i tyle.
Córa biega po wszystkich urządzeniach, ledwo da się odkleić po godzinie (to ja jęczę, żeby się zbierać), wchodzi dosłownie na wszystko. Ja najbardziej lubię tuptusia - idziemy w miejscu albo na boki kołyszemy ciało.
A Wy macie swoje ulubione urządzenia? Korzystacie z siłowni (tej w parkach bądź prawdziwych)?