Próbowali odnaleźć swój spokój w szczęściu nawzajem
Nie mieli wspólnych marzeń, chociaż od zawsze byli razem.
jeden niedostępny, pochłonięty wciąż myśleniem.
Drugi ślepy i głuchy, zajęty do przodu pędzeniem.
Czasem ten pierwszy wyciągał dłoń, bo się martwił,
Ten drugi uwierzył, że sobei poradzi sam z tym,
Okiełzna świat, rozum nie może mieć barier,
Uwierzył, że sam da radę,
sam będzie swoim światłem.
Miłośc jest jak echo, ile dasz jej - tyle wraca.
Wera <3