Dawno nic nie pisałem więcej co tam u mnie...
Także w końcu się zebrałem...
Ostatnie dni to czas odpoczynku po pisaniu syzyfowej pracy. Oczywiście najepszym sposobem na relaks są spotkania ze znajomymi.
Grille, imprezy, ogniska i dużo piwa (najlepiej darmowego!).
A tak na serio to od początku maja wreszcie mam trochę czasu. Więc udało mi się uporządkować dom i kilka swoich spraw.
No i zacząłem rozwijać swoją dawną pasję, czyli gotowanie...
Np. wczoraj zrobiłem frykasy z kurczakiem, pieczarkami i groszkiem w sosie śmietanowym z winem. A dziś pieczony
kurczak po grecku i ziemniaki z kminem rzymskim...
mam nadzieję, że wyjdzie OK :)
No też ostatnimi czasy rozbijam się troche po melanżykach. Był koncert Łony, mojego brata z dawnych czasów. To się udało nawet zamienić kilka słów...
Z tatą Klaudii pojechaliśmy na eksluzywny melanż rodzinny do Ego w Sopocie, którego głównym motywem były wściekłe psy...
No, ale od początku tygodnia ogarnąłem się z melanżowania, aż do czasu gdyńskich juwenaliów, zwanych delfinaliami....
GRUBSON, RAHIM, MAJKEL i... BUUUKA!!!
Wręcz mistyczne przeżycie, którego warto się przygotować...