"Ty, Panie, tyle czasu masz
mieszkanie w chmurach i błękicie.
A ja na głowie mnóstwo spraw
i na to wszystko jedno życie.
A skoro wszystko lepiej wiesz,
bo patrzysz na nas z lotu ptaka
to powiedz, czemu tak mi jest,
że czasem tylko siąść i płakać.
Nie chcę się skarżyć na swój los,
potulna jestem jak baranek.
I tylko mam nadzieję, że...
Że chyba wiesz, co robisz, Panie.
Ile mam grzechów? Któż to wie...
A do liczenia nie mam głowy.
Wszystkie darujesz mi i tak.
Nie jesteś przecież drobiazgowy.
Lecz czemu mnie do raju bram
prowadzisz drogą taką krętą?
I czemu wciąż doświadczasz tak,
jak gdybyś chciał uczynić świętą?
Ja się nie skarżę na swój los.
Nie proszę więcej niż dać możesz.
I ciągle mam nadzieję, że...
Że chyba wiesz, co robisz, Boże.
To życie minie jak zły sen,
jak tragifarsa, komediodramat.
A gdy się zbudzę, westchnę, cóż
to wszystko było chyba zamiast...
Lecz póki co w zamęcie trwam,
liczę na palcach lata szare.
I tylko czasem przemknie myśl:
Przecież nie jestem tu za karę...
Dziś czuję się jak mrówka, gdy
czyjś but tratuje jej mrowisko.
Czemu mi dałeś wiarę w cud,
a potem odebrałeś wszystko?
Ja się nie skarżę na swój los
choć wiem jak będzie jutro rano.
Tyle powiedzieć chciałam Ci
zamiast pacierza na dobranoc..."
"Zamiast" Edyta Geppert