Dzisiejsze, wuhu w końcu jestem na bierząco, kiedy brakuje zdjęć włączam aparat i pstryyk!
Cały ten tydzień spędzam w szkole po lekcjach, projekt z muzyki.. Choreografia nie najgorzej, jazz- już mamy 30 sek. Poza tym, jestem zmobilizowana co do diety.
Idzie idealnie. Nie ciągnie mnie do słodyczy, nawet patrząc na te przysmaki w szafce.. No może trochę :p ale daję radę- każdy dzień to kolejny dzień zwycięstwa! A waga nie gryzie, nie jest strasznie. Powoli w dół. Dobra, szczerze to szybko w dół ;o Nie mogę się doczekać dnia, gdy pierwsza cyferka się zmieni.. Po szkole gdy wróciłam, zamulałam.
Stresuje mnie mama "zachęcająca" do jedzenia z nimi obiadów, nie mogę.. Bo będzie za dużo.. A z tym jadłospisem co sobie układam nie jestem głodna, i mam energie. No cóż.
A wczoraj byłam duumna, zanurkowałam na basenie w szkole! Aah, do przodu. Nawet wróciłam do wieczornych spacerów z psiakiem:) Co prawda nie daleko, aale wogóle. Lepiej cokolwiek, niż wcale.
:):):)