Totalnie nie wiem co robić... W szkole staram się na maksa, ale moje samopoczucie jest chyba na jednym z najgorszych poziomach jakie kiedykolwiek było... Jest tak cholerne, kurwesko, okropnie, zjebanie źle! Mam totalnie dosyć życia. Nie wytrzymuję, tak totaaalnie! Muszę coś wymyśleć, coś specjalnego, taką rzecz do której nie będę się mogła doczekać. Bo bez tego.. Będzie kiepsko, oooj bardzo kiepsko.
Oczywiście, w niektóre dni chciałabym się po prostu poddać, wyciągnąć chipsy, colę, ciastka, czekoladę, ciasto, lody... Ale nie, nie poddam się. Jedyna rzecz która może mi podciągać ostatnie ambicje/ chęć do życia to ładna sylwetka. Zbliżam się. Dzisiaj- odważyłam się. Pierwszy raz od roku miałam pływanie razem z klasą. Zdziwiłam się, gdy koleżanki z klasy same zauważyły że schudłam!! :O "Ty wogóle coś jesz" "jakim cudem dałaś radę tak schudnąć?!" słyszałam.. Wow. Motywacja nr 2. Dziękuję..<3 ale dziwne, bo sama jakiś mega rezultatów nie widzę. No cóż. Jeszcze 6 kg, i będzie dobrze :)
Aa. Mam dość mojego nudnego życia. Nic w nim się nie dzieje. Jeszcze kiedyś, to chodziłam na imprezy w weekendy- nowi znajomi, %, śmiechy, radość- chwilowa radość. Ale była, a teraz chyba zniknęła.