Był sobie raz pewien pustelnik, którego opiekun mieszkał bardzo daleko.
Dzielny ten człowiek utrzymywał pustelnika, dostarczał mu pożywienia i wszystkiego, co potrzebne do życia.
Z prowiantem najczęściej posyłał doń żonę i córkę: pewnego dnia jednak pustelnik usłyszał,
Że ma przybyć sam dobrodziej.
Pomyślał więc sobie: "Chciałbym wywrzeć na nim korzystne wrażenie,
Wyczyszczę wszystkie naczynia w kapliczce, samą kapliczkę,
A przede wszystkim zaprowadzę porządek w swojej grocie".
Wypucował więc i poustawiał wszystkie drobne przedmioty, tak że kapliczka naprawdę wywierała dobre wrażenie,
Ponieważ miseczki z wodą i lampki oliwne lśniły jak lustro.
Kiedy skończył, usiadł i zaczął podziwiać swoją pracę, i rozglądać się dookoła.
Wszystko było tak piękne i czyste, że niemal nierzeczywiste; nawet kaplica wydała mu się nierealna.
Nagle, ku własnemu zdumieniu, poczuł, że jest hipokrytą.
Poszedł do komina, wybrał garść popiołu i rozsypał go wszędzie.
Następnie wszystko porozkładał nieporządnie, jak przedtem, zgodnie ze swoim upodobaniem.
Kiedy pojawił się protektor, z zadowoleniem obejrzał tę grotę, tak pełną życia.
- Widać, że głęboko rozmyślasz nad sprawami nieba, skoro do tego stopnia nie dbasz o sprawy doczesne - stwierdził.
"To prawda - pomyślał w duchu pustelnik - że kiedy ktoś chce się pokazać innym niż jest rzeczywiście, bardzo ryzykuje.
A czasami ryzykuje wszystko".
No to jutro turniej . ;3
Trzymajcie kciuki ! : )