I cóż tu dużo mówić.. Czas nam pięknie leci, a my wciąż młodzi, piękni, zakochani!
Kocham. Tak mocno Kocham tego oto przystojniaka. Jak się nawet o te głupotki sprzeczamy. Jak ja sobie coś tam w głowie układam, a on nigdy nie wie o co chodzi i zrzędzi mi, że za wcześnie, że jeszcze mam czas, że ja to bym już miesiąc zaplanowała. Oh! Wspaniale. Jak stoje przy szafie i mu pokazuje nowe ubrania, a on się śmieje! Najzwyczajniej w świecie, chyba z tego, że traktuje go jak psiapsiółe, której chwalę się nową bluzką. Jakie to śmieszne. Jak się rozstajemy na weekendy. Dajemy sobie czill, czas dla siebie i dla swoich znajomych, a później do siebie wracamy. Jak póżniej żałuje czasu spędzonego osobno. Jak się denerwuje za pijane smsy, a póżniej sama się z nich śmieje. Kocham go, bo przyjeżdza do mnie w niedziele, po tym jak całą noc imprezował z kolegami. I denerwuje się, gdy mówi mi, że nie wie czy da rade wstać o 14, że to za wcześnie.. A póżniej i tak czekam i jeszcze wychodzę mu naprzeciw. Nic nie gaśnie.
:-*