photoblog.pl
Załóż konto

Dość często słyszę, że "no ja to w ogóle nie czuję tej magii świąt", zazwyczaj w odpowiedzi wzruszam tylko ramionami, bo przecież świąteczna atmosfera do życia nikomu nie jest niezbędna. U mnie jest różnie, ale z biegiem lat chyba coraz bardziej zaczynam rozkminiać o co w tym chodzi. Przede wszystkim, to co wspomniałam już wcześniej, nie jest tak, że jak nadchodzą święta to magia świąt musi się pojawić (sama z siebie) i zależy tyko od szczęścia, że jedni będą ją czuć, a inni nie. Ja w tym roku, magie świąt czułam jeszcze na długo przed świętami i bynajmniej nie na widok choinek i świątecznych dekoracji, które zdobią miasto ze szczególnym uwzględnieniem wszystkich galerii. Zrobiłam wspomnianą już na tym blogu kolację dla przyjaciół i to było super. Zaczynając od wyboru talerzy i menu, po przez zakupy konkretnych składników, gotowanie, dekorowanie (wyjmowanie kota ze zmywarki i zlewu), sprzątanie mieszkania, na koniec wybór kreacji (która bluza, który dres xd).

 

Nie jestem sukienkowa. Znaczy jestem, jak ostatnio kupowałam sukienkę na wesele, to większość wyglądała na mnie dość ładnie (przynajmniej zdaniem mojego chłopaka i właścicielki sklepu), aleee.. jak byłam w galerii kupić sobie coś ładnego właśnie na to przyjęcie dla przyjaciół, to trochę dopadł mnie dół. Raz, że nie mogłam znaleźć nic interesującego, dwa, że zakupy nie sprawiały mi żadnej frajdy, wręcz dołowały. Przypomniało mi się jak byłam mała (chodziłam chyba do gimnazjum) i prosiłam mamę o nową bluzkę za jakieś 15 czy 20zł, a mama mówiła, że jest za droga. Do tej pory pamiętam jaką wielką nagrodą było dostać cokolwiek nowego, a nie po jakiejś cioci czy kuzynce.

A teraz gdy jestem dorosła i mogę sama sobie wybrać dowolną rzecz ze sklepu niezależnie od ceny jest to bez znaczenia. Stało się to suchą czynnością jak kupienie chleba (a nawet to czasem budzi większą ekscytację). Coś co kiedyś było źródłem szczęścia teraz stało się dosłownie przykrym obowiązkiem. Nie było w tym magii. I ostatecznie nic nie kupiłam. Z jednej strony chciałam wyglądać ładnie, przez szacunek dla moich przyjaciół, a z drugiej strony, to przyjaciele, ludzie którzy mają w dupie to jak wyglądam i nie muszę się dla nich stroić. Więc się nie wystroiłam :)

 

A wracając do magii świąt, jest ona dostępna dla wszystkich, ale trzeba się postarać i dać coś od siebie. Tylko nie na siłę. Natłok obowiązków, bo trzeba sprzątnąć, ugotować to, a jeszcze zajechać tu, kupić tamto, a doba ma tylko 24 godziny. Wydaje mi się, że taka presja i fizyczne zmęczenie wysysa z nas całą energię. Ale jeśli robimy to bo naprawdę chcemy, a nasze działania wypływają z głębi serduszka to te prozaiczne czynności mogą być otoczone magią. Cieszmy się z małych rzeczy (jeśli mamy taką możliwość). Drugą stroną medalu jest tak zwane wyjebanie. Nie angażowanie się w nic, dla nikogo, nawet dla samego siebie.

Trzeba znaleźć kompromis, który jak zwykle jest gdzieś po środku. Święta nie są niczym wyjątkowym, świąteczne porządki nie są niczym wyjątkowym, spotkania z bliskimi też nie muszą być wyjątkowe - ale mogę. I nie mówię o postawie, kiedy trzeba się zmuszać "bo tak wypada", to jest chyba jeszcze bardziej męczące niż te świąteczne sprzątanie.

 

Ale to tylko taka moja refleksja, żadna reguła, u was może to działać inaczej. A ja korzystając z okazji zbliżających się świąt chciałabym życzyć Wam (inni użytkownicy photoblog) wszystkiego najlepszego. Abyście dowiedzieli się czego naprawdę chcecie i dali to sobie. Niezależnie w jaki sposób spędzony aby był to dobry i wartościowy dla was czas. Dbajcie o siebie.

Dodane 23 GRUDNIA 2021
521
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika jexhana.