Patrząc w wybuchające światłem latarnie, przechodząc z ciemności do światła i ze światła do ciemności. Oczy bolą przez chwilę, ale to pomaga. Widzisz kolorowe plamy na nocnym niebie, oddychasz czystym powietrzem, to prawie jak narkotyk, szczególnie gdy do tego idziesz z muzyką i tak jakby coś cię niosło.
Lubię jeździć sama autobusem. Nocą. Jestem ja, miasto, pusto i nie chcę wysiadać. I mimo wszystko chciałabym trzymać wtedy kogoś za rękę.
W tych latarniach, w ich światłach, w małej hermetycznej przestrzeni między szkłem a żarówką tworzą się światy.
Chciałabym umieć namalować światło.
Z małym poślizgiem (bo jednak nie wyprowadzam się dzisiaj, za to jutro? w środę? nie wiem) zaczynam na nowo.
Dając drugą szansę. Sobie.
Jestem pełna dobrej energii.
Użytkownik jetblackdream
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.