po raz enty zaczynam tutaj coś tworzyć.
najważniejszy w każdym działaniu jest początek, a było ich już mnóstwo - to będzie kolejny.
najłatwiej byłoby oddzielić wszystko grubą kreską, do rozdziałów zamkniętych nigdy już nie wracać.
kiedyś byłam szczęśliwa, a przynajmniej bywałam. potrafiłam odnaleźć radość, a nie tylko ucieczkę przed światem.
nienawidzę czuć się tak cholernie na samym dnie, w takim emocjonalnym syfie..
wkraczam w okres jesienny.
okres jesiennej melancholii i chandry.
okres czarnych humorów, wiecznych rozmyślań, a przede wszystkim okres cholernego sentymentu.
może i trochę tęsknię. może i trochę mi smutno...
zadziwiające ile wspomnień nosi w sobie zapach wieczornego powietrza..