Dlaczego człowiek rani człowieka? Dlaczego osoby, z którymi przeżyliśmy kilka/kilkanaście lub kilkadziesiąt lat potrafią zadać taki cios, że ciężko nam się podnieść, odbić się od dna i zacząć życie od nowa... Tylko wtedy to życie jest już bez sensu. Bo tracimy osobę, którą kochaliśmy/kochamy. A jaki sens ma zycie bez miłości? Żaden...
`Kiedy nie ma miłości...`
Tak bardzo chciałabym aby cały ten koszmar już się skończył. Nie wyobrażam sobie teraz świąt... nie wyobrażam sobie zwykłego dnia. Nie wyobrażam sobie niczego... Cios prosto w serce. Cios w najczulsze miejsce. Co dalej? Co dalej? Co dalej do cholery?! Dlaczego kiedy wali się cały świat nie ma nikogo przy mnie? Potrzebuję Ciebie, Ciebie i Ciebie też. Kocham z calych sił te osoby, które najbardziej ranią. Dlaczego tak jest? Niech to się skończy... może to głupi żart? Kurwa!! ;(