Dawno nie poświęciłem temu fbl'owi nawet jednej literki. Brak czasu, nagrania, trochę szkoła choć tylko trochę.
To jeszcze pięć dni i muszę przyznać że to uwielbiam. Posłuchajcie o czymś.
17 sierpnia
.
Pakowanko ranem, ostatnie rzeczy typu rzeczy drobne. Wchodzę na kompa, przyzwyczajenie muszę. Wychodzę. Spotykam wujka, siema siema. Wychodzę z klatki. Rower, żołty tak ten.
Dziwnie z tak dużym plecakiem się jedzie. Wbijam pod Nowika. Byliśmy umówieni na wpółdo dziesiątej. Jest za pietnaście a on śpi. Spoko. Budzi się, czekam na niego. Piwnica po jego rower. Wybijamy, jest ładny dzień, wcześniejsze były dość zimne ten będzie gorący. Chcę iść zapalić, ale walimy najpierw do Tesco. Pięć bulek, jakiś pitny jogurt, Nałęczowianka. Batonik Bounty. Pakujemy wszystko w mój plecak a raczej upychamy. Dobra, a chuj mówię zjem sobie coś teraz. Otwieram, jogurt się rozlał, upieprzył mi moją ulubioną koszulkę. Yhh, opierdalam, palimy szlugi za Tesco. Dobra ziomek idziemy, choć mam na bani film że chujowo mi się podróż rozpoczeła. Dochodzimy do Rychnowskiej Plaży, siedzimy, wiem że zaraz będę musiał jechać. Lód w żołądku, nie wiem czy to znacie, zapewne tak, coś jak po wywiadówce gdy czekacie na mamę ; ) Dobra nara nowik, powo, zbita piona. EMA. Nakurwiam. Pod górę strasznie się źle wpierdala z tym plecakiem. Mam mało powietrza? Nie. To bardziej górski rower, jest ścieżka rowerowa ale ciężko. Około 8 km potem. Wbijają mi się w chuj ramiączka od plecaka. Yhh. A może by tak..kurwa pociąg. No tak ! Ale z rowerem nie pojadę. Czekaj gdzie by tu go zostawić..Chojnice - Strzelcy! Halo, Dziku? Masz numer do Diabła?? Siema Diabeł. NIe ma Cię, okej. Dziku? Masz numer do Sekcyjnego? Witam Panie sekcyjny. Bla bla. Dzięki wielkie. Jadę, jestem pod chojnicami. Telefon. "Halo? Rymson? A masz jakieś papierosy, bo kurwa nie paliłem od dwóch dni? - No wiadomo wiadomo, hehehe :D" Jadę, taka wielka górka to się grubo zjeżdża. Mam dobry humor, wietrzę szansę. Musze przejechać na rondzie w lewo i przez 3 światła. Droga w kurwę pod górę. Schodzę z roweru, wbijam powoli, yhh. Potem w prawo przy przystanku na leśną, 2 zjazd, pomarończowy dom. Witam Panie sekcyjny. Chowamy rower w garażu, idziemy na górę, pokój, porozwalane decyzje co do strzelców, mundury destanty. Odpalamy laptopa, sprawdzamy połączenia. Dziś jest strajk pociągów. Dzwonimy do obsługi ale chuj melodyjka. Dobra masz tu dwa pociągi one powinny być bo to ariva nie regionalne. Okej, zapalimy jeszcze co. Wjebałem zapalonego kiepa do kosza i się prawie podjarał ale to chuj nerwy. Idę na autobus. Kiedy tu się kupuje bilet? Stoją jakieś dwie baby. Wchodzę z tym swoim wielkim plecakiem, siadam. Okeeeeej. Jadę, Przepraszam wie pani kiedy będzie dworzec PKP? Noo synku, ja wychodze tam właśnie to ci pokaże. Wychodzimy więc po kilkunastu minutach. Mówi mi coś że biletu nie kupilem, no ja nie wiem u mnie w mieście nie jeżdżę autobusami. Idę w prawo, potem w dół przy wiadukcie i na lewo ukazuje mi się sporej wielkości zajazd na którego końcu jest PKP. Kupuje bilet na pociąg, do Grudziądza, 13 20 zł. Kurwa, uda się. Ide do sklepu po słonecznik ale nie ma, kupuje paluszki chowam do spodni. Siadam. Jakiś typ, kolo 50 taki nawet widać że pijący ale w miare ogarniety zapytuje mnie o szluge. Siada, opowiada że wrócił z Poznania. Potem o rodzinie że syn w więzieniu a wcześniej był w wojsku, ale coś oszukiwał ich bral kase, komputer sprzedał. No cóż bywa. W międzyczasie tej rozmowy idziemy na piwo, za sklepem taka budka fajna. Piję tatrę, zdziwiony że szybciej od niego ale to te nerwy. Daję mu jeszcze fajke bo naprawde porządny koleś. Ściska mi dłoń, mówi powodzenia. Idę. Za 20 minut mam pociąg. Mija szybko. Wchodzę. Piszę do Pauliny że już siedzę, wysyłam jej dwa zdjęcia, okna, oraz swoich nóg wraz z plecakiem, to się uda. Jakiś typ co chwila zasypia a jak stajemy to się budzi. Pamiętam dobrze jego twarz jak inne twarze z tej podróży. Jedziemy dość długi czas, piszę w między czasie do Elgostka i Pauliny. Jest Wierzchucin. Przejeżdżamy przez Wierzchucin Mały który zauważam jak już z niego wyjeżdżamy. W chuj sie boje że to ta stacja na której miałem wysiąść. 3 minuty potem wjeżdżamy jednak do Wierzchucina. Wysiadam, na drugim i trzecim peronie stoją dwa pociągi Arivy ładne. Pytam sie jakieś dziewczyny który do Laskowic a ona mówi ze zielony, chuj jej w dupe bo stoją dwa zielone. Wsiadam do pierwszego, w środku pisze Laskowice. Uhh. Jadę, pociąg jest całkiem ładny, dość mało osób jedzie. Wysiadam w Laskowicach. Pociąg do Grudziądza. Paulina już jedzie także do Grudziądza z tatą, źle się czuje próbuje jej jakoś pomóc dając rady choć serio gówno o tym wiem. Martwię się, ale jestem szczęśliwy jak nigdy. Dojeżdżam do Grudziądza. Jest magicznie pięknie, słońce świeci wiem że zaraz ją zobaczę. Wysiadam, pytam się robotników jak wyjść z peronów. Staję przed PKP. Ubieram mundur. Jakiś żul prosi o fajkę, daje mu, mam humor. Pauliny nie ma i nie ma. Podjeżdża, skręcają przy mnie w lewo by zaparkować, widzę jak chowa twarz w dłoniach, płacze. Parkują widzę dupę auta. Nie wiem czy podchodzić czy nie, czy czekać. Zanim zdążyłem sie zastanowić widzę ją idzie do mnie. Podchodzę, jest piękna. Trochę zapłakana. Kłade torbe na ziemi, jej spada torebka, podnosi ją. Już chwile potem jest w moich ramionach a cały świat wiruje. Ktoś tam uśmiecha się na widok pary stworzonej z nas. Całuje ją w główkę, wsiadamy do samochodu. Witam się z jej ojcem, i Angelą, hehe. Trzymamy się za dłonie, pomarańczowe paznokcie mm. Tata w sklepie pamiętasz? xD Dojeżdżamy, jest Zybułtowo, ja pięknie. Wchodzimy po schodach. Chłopakowi jeść zrobić x100 podczas tych dwóch tygodni, kocham to. To najpiekniejszy dzień w moim życiu.
I tyle jeszcze powtórek. Szczęście.