Gdyby ostatnie weekendy, które umilają mi wakacje były by takie cały czas, stał by się dobry pretekst do dobrego humoru. Bestroskie chwile z czteroosobową rodziną, planowane na tak zwany przez dzisiejszy język: spontan. Woda nad jeziorem swoją temperturą uwodziła ludzi do wody, promenie słońca beztrosko pieściły ciała, umilając tą całą wakacyjną atmosferę lekkim podmuchem letniego wiatru. Romyślając jak zwykle o wszystkim i niczym, oczyma skierowanymi na błekitne niebo z puchatymi, śnieżnobiałymi obłokami, które niemiłosiernie szybko zmieniały swój kształt, płynąc po niebie. Chciałoby się być w takim niebie. Ja, w niebie marzeń. Choć i tu, na ziemi, można stworzyć sobie własne niebo, trzeba tylko chcieć. Pakowanie przyjemności do sklepowego wózka, jeżdżąc w tą i spowrotem, szukając ulubionych żelek i innych łakoci-uwielbiam. Lecz najbardziej przyjemne jest wylegiwać się w trawie z ukochaną [foto] gazetą i słuchawkami w uszach, gdzie tą całą sytuacje umila Ci muzykowy Fisz. Kiedy jeszcze malutki nie cało 2 wiosenny pyszczek, choć jego urodzenie przypada na porę zimową rozweseli Cię najsłodszym uśmiechem świata, to aż chce się oderwać i choć przez krótką chwilę powygłupiać i potarzać na trawie. Wielką frajdę również sprawia chlapanie się w pompie z wodą, a później suszyć się na wakacyjnym słoneczku, które niedługo przestanie istnieć w tej dwuwyrazowej nazwie. Przy okazji kolejny raz wystukać pare sms na komórce, które znów zostają zgaszone czerwonym przyciskiem a ostatnim komunikatem jest 'zapisane jako kopia robocza'. Czekam nadal na jakąs zmianę... Post scriptum. Pytanie na dziś: Czy każdy człowiek znajduje kiedyś upragnione szczęście, kiedy bardzo tego chce? Proszę o odpowiedź. Grr, musze sobie przypomnieć wszędzie hasła, gdyż już ich nie mam...