Tulę się do kota i zastanawiam się jak to możliwe, że ten rok jest aż tak przedziwny dla wszystkich.
Czasami mam wrażenie, że miałam doczynienia z emocjonalną porażką ludzkości.
Szeroko pojęta depresja mieszała się z wybuchami radości i sytuacjami, w których tylko karma, albo szczęśliwa 13 mogły uratować mi życie.
Milion chorych decyzji zostało podjętych.
I tak sobie myślę, że wszystko mi się przyśniło, wszystko było gdzieś obok.
Sylwester, Tychy, Lubniewice, Berlin, woodstock ,Gdynia ,Pyrzyce, łąki, pola, lasy, beztroska i troska ,Kadłubka i Sezamkowa i nawet Kłodzko
- wszystko to namieszało mi w głowie do tego stopnia, że teraz dzieje się co chce, na wszystko pozwalam życiu,
najzwyczajniej bywam i jedyne słowa, jakie jestem w stanie wypowiadać, to "zobaczymy", a do końca roku jeszcze tak daleko.
I wrócił Sołtys i nowi ludzie dołączyli do stada...
Jedyne, czego chcę naprawdę, to koniec tego roku, bo nawet nie jestem w stanie określić, czy jest dobry, czy zły...
najtrafniejszym określeniem jest w tym wypadku chyba "trudny"... albo "kurewsko trudny".
Jakoś o nic się nie boję, tylko czekam na wielki wybuch.
A cała reszta to... to jutro, prawda Łoś ?
Inni zdjęcia: 1411 akcentovaZwierzęta za kątków świata bluebird11Bolczów elmarDla mnie już czwartek patusiax395Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegames