Przy jednym ze stolików siedziała ona, moja matka. Patrzyła gdzieś przed siebie nieobecnym wzrokiem. Usta miała jak zawsze wymalowane, a włosy spięte w ciasnego koka. Stukała paznokciami o stolik. To stukanie wydawało się odbijać echem w mojej głowie. Bluzka z cekinami, którą miała na sobie kontrastowała z lawendowym kolorem ścian. Wydawała się zniecierpliwiona. Usiadłem naprzeciwko niej. Ukradkiem przyglądała się mojemu podbitemu oku.
-Patryk, dzień dobry.-Przywitała się próbując mnie objąć, na co szybko zareagowałem odsuwając się. Jej twarz posmutniała.
-Czemu Jacek nie przyszedł?-Zapytałem chłodno.
-Patryku, twój brat nie mógł przyjść. Dużo pracuje, jest mechanikiem. Zaczął pracę już dwa miesiące temu.-Wytłumaczyła.-Ale kazał cię pozdrowić.-Dodała. Zapanowała chwila ciszy. Spuściłem wzrok na swoje trampki. Zacisnąłem dłonie w pięści, zeby opanować ich drżenie, ale one nadal się trzęsły. Przymknąłem oczy próbując się opanować. I wtedy ona się odezwała, ona przerwała tą ciszę.
-Przykro mi. Nawet nie zauważyłam, że zacząłeś brać narkotyki. Ale ja nie mogła się tobą zajać...twój ojciec...on mnie...bił i...sam wiesz...was też bił... Musiało być ci ciężko.-Wydukała co chwilę przenosząc wzrok na inny obiekt, aż przy ostatnim zdaniu zatrzymała go na mnie.
-Głupio wyszło-Uciąłem.
-Ale teraz już nie bierzesz narkotyków.-Powiedziała jakby przekonując o tym samą siebie.
-Oczywiście.-Potwierdziłem.
-Wiesz, Patryku, teraz mamy większe mieszkanie. Jacek mieszka z nami jeszcze...
-Z wami?
-Ze mną i moim przyjacielem, Adamem, poznasz go. Naprawdę fajny facet. Jest policjantem.-Wytłumaczyła jakby mówiła do małego dziecka.
-Oczywiście u ciebie słowo ''przyjeciel'' jest kluczowe.-Syknąłem.-I ciekawy byłem jak załatwiłaś niższy wyrok, myślałem, że przespałaś się z prokuratorem, ale nie, myliłem się. Wystarczyło, że obciągnęłaś policjantowi, pewnie ma znajomości...
-Patryk, nie bądź bezczelny.-Urwała nieco czerwieniejąc.-Zostały ci jeszcze dwa miesiące odsiadki. Kiedy wyjdziesz zamieszkasz z nami, wszystko będzie dobrze...
-Wszystko będzie dobrze?!-Krzyknąłem wybuchając nerwowym śmiechem.-Jasne, będzie lepiej jeśli już pójdziesz.-Wskazałem ruchem głowy drzwi. Mama wstała, chwyciła z oparcia krzesła swoją torebkę i owinęła się grubym czarnym szalem. Wychodząc, odwróciła się jeszcze i popatrzyła na mnie.
-Patryk, jesteś dobrym synem.-Powiedziała cicho, niemal szeptem, a następnie widziałem jak wychodzi mojając dwóch policjantów zostawiając mnie samego, tak jak kilka lat temu tego małego chłopca, który musiał patrzeć jak tata bije mamę, brata i jego samego. Nigdy nie protestował myśląc, że takie zachowanie jest normalne, aż w końcu sięgnął po narkotyki. I tak, mamo, przypominasz mi kim się stałem.
Droga Majko!
Piszę do Ciebie, mimo wszystko, mimo tego co zaszło. Wiem, ze cię uraziłem, przepraszam. Nie chciałem Cię nigdy zranić. Nie mogę o Tobie zapomnieć. O naszym pierwszym spotkaniu w domu Doroty i o tym jak staliśmy przytuleni na parkingu PizzaHut. Powtarzałem Ci wtedy, że wszystko będzie w porządku. Czy rzeczywiście tak będzie? Nie wiem. Obecnie jestem w poprawczaku, ale Tomek pewnie ci już o wszystkim powiedział. Nie chcę Cię kłamać, bo wiem, że źle postępowałem. Ale gdybym tamtego dnia nie zażył heroiny, najpawdopodobniej do naszego spotkania nigdy by nie doszło. Zabawne, prawda? Wszystko w życiu dzieje się tak niespodziewanie. Za dwa miesiące wyjdę. Chcę zacząć od nowa. Wierzę, że wszystko się zmieni. I ja się zmienię. Patryk.
Z uśmiechem na ustach włożyłem kartkę w kopertę. Oczywiście kontrolowali nasze listy. Nie wiem, co sobie pomyśleli czytając mój. Teraz wszystko się zmieni-Pomyślałem. Ale wstając z miejsca znów poczułem to znajome uczucie. Ten głód. Jeszcze tylko raz-Obiecałem sobie wymyślając już pretekst żeby znowu wyjść do apteki.