Czarne, doskonale widać, że drogie auto zatrzymało się tuż przy mnie. Kierowca, około czterdziestki, już nieco wyłysiały, niechlujnie ubrany kiwnięciem głowy pokazał abym wsiadł. Trzęsąc się otworzyłem drzwi samochodu. I tak to się zaczęło. Było już za późno żeby się cofnąć. Za późno żeby się zmienić i zacząć od nowa. Bo nie wiedziałem jak.
-Jestem Antonio.-Przedstawił się. Miał inny akcent i nieprzyjemny skrzeczący głos.
-Patryk-Odparłem. Samochód ruszył.
-Ile masz lat?-Zapytał.
-Szesnaście.
-Okay. Skręcę do lasu, zrobimy to i odwiozę cię z powrotem. Ale czym ci zapłacić? Pieniądze czy...
-Heroina.-Nie dałem mu dokończyć.-Ale chcę najpierw zapłate.-Wydukałem. Nie raz widziałem jak sprawę załatwiała Dorota. Mężczyzna wyszczerzył swoje żółte zęby i ze schowka wyjął biały proszek,który wyrwałem mu z ręki. A potem wjechał autem między drzewa. Kątem oka zauważyłem na tylnym siedzeniu róźowy fotelik dziecięcy. Męźczyzna zauważył, że się gapię.
-Mam trójkę dzieci.-wyjaśnił spokojnie.-Jestem po rozwodzie. Lubię młodych chłopców.-Powiedział tak spokojnie jakby rozmawiał o pogodzie. Nie rozumiałem go. Chory, zgorzchniały człowiek. Zdawał sobie sprawę, że to, co robi jest złe, ale nie chciał przestać. Nie mógł. Jak ja nie mogłem przestać ćpać. Zrobiło mi się duszno. Czułem się jak w klatce. Antonio z łatwością rozpiął swoje spodnie prrezentując wielki brzuch. Przełknąłem ślinę i po omacku sięgnąłem ręką w jego wypukły punkt poniżej pasa. To było obrzydliwe. Zaczął charczeć i wzdychać. Chciało mi się wymiotować. Dotykałem tam i czułem się upokorzony. Do oczu napłynęły mi łzy, które z trudem pochamowałem.
-Dobra, na co czekasz? Rozbieraj się, ty masz być goły.-Rozkazał po chwili. Szybko odsunąłem rękę.
-Ale ja...nie...nie mogę.-Wymamrotałem. To było coś, do czego nie mógłbym się posunąć. Nie chciałem robić tego z męźczyzną. Momentalnie poczułem strach, obrzydzenie i nienawiść do tego człowieka siedzącego tuż obok mnie. Antonio wybuchł śmiechem. Głośnym, sztucznym i przerażającym śmiechem. A ja czułem jak zbliża się do mnie.
-Wyglądasz naprawdę uroczo kiedy się boisz.-Stwierdził.-Naprawdę tego nie zrobisz?-Przytaknąłem.-W takim razie.-Kontynuował-Zrobimy coś w zamian. Dasz mi swoje bokserki. Te, które masz na sobie.-Spojrzałem na niego. Mówił poważnie. Miałem się przy nim rozebrać.-Inaczej zwrot narkotyków.-Zagroził. Tymczasem w kieszeni moich spodni wciąż radośnie poruszał się woreczek z białym proszkiem. Bez namysłu rozpiąłem spodnie i szybko opuściłem. Zostały tylko bokserki. Zawstydzony i czerwony na twarzy toczyłem ze sobą walkę. Antonio, widząc to, bez uprzedenia złapał za gumki i zsunął mi je.
-No, całkeim pokaźny ten twój detal.-Skomentował, a ja szybko oddałem mu bokserki i w błyskawicznym tempie podciągnąłem spodnie. Antonio w milczeniu odwiózł mnie pod wskazany adres zakładu poprawczego i wcisnął mi do ręki kartkę ze swoim numerem telefonu.
-Może zadzwonisz, kiedy braknie ci hery.-Powiedział. Władowałem karteczkę do kieszeni choć przyrzekłem sobie, że nigdy więcej tego nie zrobię.
Rozsiadłem się za budynkiem w niewidocznym miejscu, przygotowałem strzykawkę i wbiłem igłę. Narkoman dla heroiny jest w stanie zrobić wszystko. Wydawało mi się, że słyszę śmiech tej czerwonowłosej dziewczyny. Ten radosny śmiech ukrywający przepaść jaka nas dzieliła.
Inni zdjęcia: Thursday quenKapcie pamietnikpotworaModlitwa jozefwielkiDaisy tezawszezle:) dorcia2700... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24