photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 5 WRZEŚNIA 2013

Bez końca, prolog

Akt I

Prolog

 

Wcześniej? Najdluższy realny okres czasu.

Mlodosć. Wapniejący mózg nie utrzymuje już w swym uchwycie jej obrazu, już od dawna ku wiecznemu straceniu odeszly zle wspomnienia.. I sielskie parcieją coraz bardziej lub przecierają się od częstego dotykania ich myślą. Wspaniale wspomnienie gorących sekretów podczas rozmowy przy zgaszonej lampie.. Jakich, z kim? Pocalunek.. Za czym wtedy serce tak rozpaczliwie wylo, kiedy świat byl na wyciągnięcie ręki? Za kim? Namiętność..  Nie dla starego ciala, wspomnienia dawnej świetności.. Tego, czym bylo życie?

Wszystko staje się coraz bardziej znane i mdle, dni zlewają się w jedno, rozdzielane krótszymi lub dluższymi przerwami międzi dniami pracy. Miliony drobnych radości, które szczezly, zwęglily się i rozwialy bez śladu na wietrze, może ze śladem jakiegoś slonecznego poranka..  Miliardy problemów, które wyżlobily bruzdy na twarzy. Coraz mniej ludzi, do których można się odezwać.

I kolejny etap, jeszcze dluższy, o wiele dluższy, aż do teraz. Posuwający się rozpad organizmu, jakkolwiek inaczej to nazwać, już dawno odarl z intymności i szacunku. Jalowe dni. Wylegiwanie się, wsluchując się w ból. Sześć godzin dziennie krzyżówek, przez cale lata.

Parados:

Wiatr piękny listek przywial z nieba

Na kladeczkę co ponad wiecznością

Sokiem, co mial w sobie, tak jak potrzeba

Pięknie w slońcu zalśnil swą soczystością

 

Choć nie mial takiego przeczucia

Zacząl żólknąć, i kruszyć się w slońcu

Oj bardzo byl godny wspólczucia

Aż wiatr w wieczność poniósl go w końcu

bg

txt