Kolejny photoblog. Kolejny zapał do pisania tutaj. Oby tylko znów nie okazał się 'słomiany'.
Poczułam wewnętrzną potrzebę napisania tutaj czegoś. Opisania wszystkiego co dzieje się przez ostatnie dni w mojej głowie.
Te wakacje są jednymi z najbardziej -za przeproszeniem- gównianych wakacji EVER. Już dawno tak źle nie spędziłam wakacji jak w tym roku.. Od 9 lipca do 9 sierpnia praktycznie nie miałam wakacji. Budziłam się o godzinie 14 albo czasem nawet później, jadłam, szłam na siłownię na 3-4 godziny, wracałam do domu, kąpałam się, siadałam przed komputerem i około 5 chodziłam spać. I tak w kółko , cały miesiąc. Czasami zdarzały się wypady ze znajomymi, czy chociażby ogniska albo jakieś niewielkie imprezy, czyli niewielka odskocznia od łapiącej mnie wtedy powoli monotonii. Kiedy skończył mi się karnet i tak nic ciekawego się nie działo. Mimo iż miałam czas, siedziałam w domu, bo albo pogoda była do bani, albo zwyczajnie wszyscy znajomi gdzieś powyjeżdżali.
Jedyną rzeczą z jakiej się ciesze, to to że dzięki mojej ciężkiej pracy schudłam jakieś 5 kg i straciłam naprawdę sporą ilość centymetrów z całego mojego ogromnego cielska. Zdarzały mi się chwile słabości, ale to może zdarzyć się każdemu człowiekowi. Ważne, że nie było ich tak wiele jak zazwyczaj, kiedy decydowałam się przejść na dietę. Mimo wszystko to i tak nie jest cel , jaki chciałam osiągnąć. Chciałam osiągnąć znacznie znacznie więcej, ale niestety nie wyszło. Nie poddałam się i nie mam nawet najmniejszego zamiaru tego robić. Nadal będę ciężko nad sobą pracować, bo wiem , że warto.
Jest już 29.08 , co to oznacza? Za cztery dni początek roku szkolnego. Dla mnie jest to wejście w kolejny rozdział w moim życiu a mianowicie - LICEUM. Musze przyznać, że troszkę się boję.. nie wiem dlaczego, ludzi znam więc.. Jedyną rzeczą z jakiej się nie cieszę to fakt, że mam tam paru/parenastu wrogów i co to oznacza? użeranie się z nimi od samego przestąpienia progu tej szkoły. Plusem jest oczywiście to, iż mam do liceum jakieś 700 metrów, może troszkę mniej. Nie tak jak do gimnazjum - 2,5 kilometra. Oznacza to przynajmniej 10 albo i nawet 15 minut więcej snu. Boję się ilości nauki , która mnie czeka. Zwłaszcza iż jestem na (podobno) najtrudniejszym w całym liceum profilu , a mianowicie - BIOLOGIA CHEMIA + do wyboru trzeci przedmiot rozszerzony ( fizyka lub język angielski ). Ja oczywiście wybieram język angielski. Z fizyką napewno sobie nie poradze, więc wolę się nie katować. Angielski uwielbiam, więc będzie to dla mnie czystą przyjemnością posiadanie kilku godzin więcej tego przedmiotu niż pozostali uczniowie.
Siedzę teraz i zastanawiam się co mam napisac, mimo iż dziesięć minut przed założeniem tego otóż konta miałam miliony pomysłów na to, co mogę tutaj naskropać. No cóż, tak już właśnie jest .. moja wena twórcza ( o ile tak można to w ogóle nazwać ) uwielbia płatać mi takie figle. Jednak przynajmniej postaram się ją z powrotem odzyskać i przypomnieć sobie co nie co haha :) .
Od dwóch tygodni te wakacje są szczególnie pechowe/beznadziejne. Czemu? hmm, jest wiele powodów.
1. Poznałam trzy lata temu genialnego gościa. Jest ode mnie rok młodszy, ale na takiego nie wygląda i nie zachowuje się jak dzieciaki w Jego wieku (przynajmniej tak mi się kiedyś wydawało -,-' ). Mieszka ode mnie jakieś 35 kilometrów. W mieście gdzie mieszka moja rodzinka, a mianowicie dziadkowie i ciotka z dziećmi. Nigdy jakoś nie było okazji , żeby się spotkać, więc tylko rozmawialiśmy na fejsie lub przez telefon. Byliśmy w naprawdę bliskich kontaktach, inni powiedzieliby nawet że w aż za bliskich , no ale.. Nie ważne. Wszystko było genialnie, świetnie się dogadywaliśmy.. Któregoś dnia powiedział, iż chyba za bardzo mu zależy, jeśli wiem co ma na myśli. Wiedziałam, aż za dobrze. Później odważył się i powiedział że chyba się we mnie zakochał, że chyba mnie kocha. Byłam zaskoczona, bo przecież nawet się nie spotkaliśmy ani razu.. ale to było takie .. ee.. słodkie i w ogóle. Pare dni później umówiliśmy się na nasze pierwsze spotkanie. Miał do mnie przyjechać i tak też się stało. Przyjechał tutaj, oboje byliśmy zestresowani jak nie wiem, ale w końcu jakoś to poszło. Rozmawiało nam się zaskakująco dobrze, bałam się, że nie będzie dobrze, bo nie jestem ani ładna ani piękna i szczupła.. Jednak nie uciekł, nie zwymiotował, więc luzik. Byliśmy blisko domu mojej najlepszej przyjaciółki, więc postanowiłam, że wstąpimy na dziesięć minut i zapoznam ich ze sobą. Więc poszliśmy. Widziałam, że patrząc na nia omal nie poleciała mu ślina po brodzie.. Nie dziwię się. K jest ode mnie ładniejsza i szczuplejsza. Zebraliśmy się stamtąd po czym poszliśmy dalej na spacer, widziałam, że cały czas o niej myśli, ale nie chciałam nic mówić. W końcu zebraliśmy się do swoich domów. Napisał na facebook'u , ale widziałam, że coś jest nie tak. Czułam to. Powiedziałam Mu o tym, ale zapewniał mnie, że jest jak było i nie mam czym się przejmować. Wzruszyłam tylko ramionami i przytaknęłam, nie chcąc się sprzeczać. Swoje jednak wiedziałam. Zmienił się w stosunku do mnie, przestał rozmawiać ze mna jak kiedyś.. Pewnego dnia pękłam i powiedziałam co mi leży 'na wątrobie'. Powiedział tylko "przepraszam, że kłamałem, ale nie chciałem Cię skrzywdzić." kiedy zapytałam czy chodzi o K, powiedział "tak, podoba mi się". Myślałam, że po prostu padnę, ale cóż, uszanowałam to. Zaczął do niej pisać. Jestem z K blisko, więc pokazywała mi niektóre rozmowy.. Pisał jej dokładnie to samo, co przez 3 lata pisał mnie. Bolało. Bolało jak cholera, ale nie mogłam nic zrobić. Kilka dni później dowiedziałam się, że przyjeżdża tu, żeby się z Nią spotkać. Spotkali się u Niej w domu, później przyszli do mnie na chwilę, bo podobno pan B. pragnął się ze mną zobaczyć.. Czułam się dziwnie, cholernie dziwnie. Niby nic takiego nie robili , ale zabolało.. zabolało jak cholera :c . Rozmawiamy - to fakt, ale nadal jestem na Niego wściekła i jest mi cholernie przykro..
2. W sobotę, dnia 18.08 mieliśmy wypadek. Mówiąc 'my' mam na myśli: mojego brata, siebie, dwie koleżanki i kolegę. Mój brat jechał nas zawieźć do klubu na imprezę. Dojeżdżaliśmy do krzyżówki, na której mieliśmy pierszeństwo , mimo tego mój brat zwolnił. Kiedy ruszał poczułam tylko silne uderzenie i kiedy spojrzałam w lewo, zauważyłam szkło lecące na moją buzię.. Nam nic poważnego się nie stało. Kilka zadrapań szkłem i nic więcej. Okazało się, że wjechało w nas dwóch chłopaków. Jeden w moim wieku, drugi rok starszy. Jechali na skuterze. Jechali bardzo szybko. Skuter leżał zmasakrowany, Oni też, jednak żyli. Jednemu prawie nic się nie stało w porównaniu z tym drugim. M miał tylko wstrząs mózgu i coś z nogą. B zaś miał wstrząs mózgu, otwarte złamanie, obite płuca, wątrobę, połamane żebra.. Myślałam, że zemdleję kiedy ich zobaczyłam. Zabrali ich do szpitala, nic więcej nam nie mówiąc. Wina była ich, ale auto tak czy siak nadawało się tylko do kasacji. Nie chcieli udzielić nam informacji w związku z tymi chłopakami.. dopiero po 48 godzinach dowiedzieliśmy się, że jeden leży w śpiączce na OJOMIE a drugi tylko na urazówce. Kilka dni temu dowiedziałam się, że mieli wybudzać B ze śpiączki i że ma mieć 4 operacje. Nic więcej nie wiem do dziś dzień..
3. Ciągłe kłótnie z ojcem, mimo iż wcale nic złego nie zrobiłam/ nie robię. Mam już tego serdecznie dość.
i wiele innych drobnostek, które również mnie dobijają.
Od 16.08 mam problemy z odżywianiem. Nie potrafię jeść, nie jestem głodna i zmuszam się do jedzenia, żeby nikt się o to nie czepiał. Czasem przyjdzie dzień, kiedy faktycznie zjem dość dużo, ale później jest tylko gorzej. Nie wiem co się dzieje, ale to mi się nie podoba. K też się martwi, ale ja naprawdę nie mam pojęcia co jest grane... :c .
to wszystko tak cholernie mnie przybija, że z wiecznie roześmianej optymistki stałam się jakąś zżędliwą pesymistką.. Codzienne wieczorne 'dołki' mnie dobijają. Wahania nastrojów również. Czasem nawet nie potrafię usnąć, mimo iż jestem cholernie zmęczona. Nie mam zielonego pojęcia co jest grane, ale mam nadzieję, że za niedługo już wszystko wróci do normy. PROSZĘ aby tak się stało, bo chyba się wykończę, albo przedwcześnie osiwieję. Moja psychika już również ma dość wszelakich problemów, niesnasek i tym podobnych. Dodatkowo problem z odżywianiem.. co nigdy wcześniej mi się nie przytrafiało. Nie wiem, po prostu nie mam pojęcia co jest nie tak.. PROSZĘ , NIECH WSZYSTKO WRÓCI DO NORMY.
Przez tą sprawę z panem B (ale nie tym z wypadku) kategorycznie przestałam ufać facetom. Ich słowa to tylko pieprzone kłamstwa i nic więcej. Każdy facet jest taki sam, nie ma 'INNYCH'. Faceci się niczym nie różnią, mają tylko inne twarze by można było ich rozpoznać.